Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Malutka Do się zagoiła i znalazła domek :)
Bardzo przepraszam, naprawdę nie chciałam sprawić tylu problemów, tylko chciałam się pobawić… Nie wiedziałam, że tam, za oknem nic nie ma, myślałam, że tam jest jakiś fajny pokój, że może jest coś ciekawego. Bawiłam się, biegałam, cieszyłam się, że coś nowego zobaczę. Wiem, że narobiłam problemów, słyszę przecież o czym ludzie mówią, że tak dużo pieniędzy będę kosztować. Słyszałam też, że może nie warto…
Ciocie mówią, że warto, że zawsze warto, jeśli tylko jest jakaś szansa to warto. Spójrzcie jednak na mnie – jestem tylko malutkim kotkiem, takich kotów są tysiące, nikt by pewnie nie zauważył, gdyby mnie nie było.
Wszyscy tutaj są dla mnie bardzo mili, karmią mnie, głaszczą i mówią, żebym była dzielna, że muszę wyzdrowieć. Będę się bardzo starać, ale nie wiem czy mi się uda. Nawet nie wiecie jak okropnie żałuję, że chciałam zobaczyć co jest za oknem.
Ciocie powtarzają mi, że to nie moja wina, że zawinili ludzie, ale mi i jest tak bardzo głupio. I nie wiem jak mam Was poprosić o pomoc w opłaceniu mojego leczenia, to podobno strasznie dużo pieniążków jak na małego, bezdomnego kotka. Chcę Wam tylko powiedzieć, że tak jak każdy bardzo chcę żyć, bardzo chcę mieć domek, który mnie pokocha i będzie o mnie dbał. Chcę Wam powiedzieć, że od zawsze marzę o domku, o tym, żeby być czyjąś, dla kogoś ważną kotką…
Maleńka Do wypadła z okna w domu tymczasowym, z otwartego okna mimo, że ludzie wiedzieli, żeby koty zamykać w innym pomieszczeniu niż to z otwartym oknem. Mówili, że wiedzą i że to oczywiste, że tak będą robić. Nie zrobili…
Do wypadła z trzeciego piętra, spadła pyszczkiem na beton. Ma złamane dwa kręgi szyjne, początkowo miała odmę i potworne problemy z oddychaniem. Po kilku dniach odma przeszła, szyjka jednak będzie się zrastać nawet sześć tygodni.
W momencie hospitalizacji malutka miała rokowania bardzo złe, teraz powoli mówi się o ostrożnych. Do już sama je, wstaje, przemieszcza się w klatce, robi dwójkę do kuwetki, ale siusiu czasem zrobi sama czasem potrzebuje pomocy. Władz w jednej łapce powoli wraca, ale w każdej łapce przewodzenie jest osłabione.
Najgorzej, że do momentu zrośnięcia kręgów szyjnych może w każdej chwili wykonać nie taki ruch, uszkodzić sobie rdzeń i umrzeć. Nikt nie będzie w stanie jej uratować – zwyczajnie płuca i serduszko nie będę miały informacji z mózgu żeby pracować.
Odwiedzamy ją, boimy się jednak nawet wziąć kruszynkę na ręce. Malutka dostaje silne leki przeciwbólowe, ale jest przytomna i kontaktowa. Tylko taka smutna… Ma założony utwardzony opatrunek od połowy ciała aż po bródkę… To maleńkie kocie dziecko, powinna się bawić, szaleć z rodzeństwem, przytulać się do swojego człowieka, mruczeć mu do ucha. Nam mruczy. Tam głośno, że dźwięk niesie się po połowie szpitala. Uwielbia drapanie po bródce, głaskanie po główce.
Koszt leczenia Do jaki nam przedstawiono jest ogromny. Doba pobytu to ok. 120 zł, samego pobytu i bieżących leków. Malutka musi mieć łącznie trzy, a może cztery konsultacje u chirurga ortopedy, badania krwi, kilka zdjęć rtg, możliwe, że i tomografię komputerową. Chcemy przyśpieszyć gojenie się kości i przyspieszyć cofanie się procesu zapalnego, który może uszkodzić wtórnie rdzeń kręgowy, dlatego chcemy malutkiej podać komórki macierzyste. Policzyliśmy i zabrakło nam tchu… Błagamy Was o życie dla niej, jest tak strasznie kochana i dzielna.
Loading...