Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani, dziękujemy za wsparcie.
Ostatni kotek z tego miejsca trafił do adopcji 🙂.
Nie ma dnia, abyśmy nie otrzymywali próśb o ratowanie kotów. Tym razem jechaliśmy TYLKO po dziką kotkę na kastrację. Szybkie rozeznanie terenu i wiemy już, że kotów jest więcej, dużo więcej.
Osoby, które poprosiły o pomoc, witają nas nietypowo. Wskazują ledwo żywego malucha.
Nikt nie wie skąd się pojawił. Marcujące koty, szybkie odwiedziny garażu - liczny miot około trzytygodniowych malców. I młoda złapana kotka, która jedzie na kastrację!
Nagle dostrzegamy kociaka spacerującego po dachu walącego się budynku.
Za chwilę pojawiają się kolejne dwa. Głód wygrywa. Trzask, klatka żywołapka się zamyka. Maluch jest w klatce, dwa uciekają. Nastawiamy kolejne dwie klatki, niestety koty nie mają zamiaru współpracować. Za płotem kolejna kotka z młodymi. Ze względu na zły stan malucha nie możemy czekać, musi trafić do kliniki.
Odjeżdżamy. Mija dziesięć minut - dzwoni telefon:
" - Są, złapały się. Dwa młode i kocica. "
" - Dobrze, zawracamy. "
Pędzimy do kliniki, dwie kotki zostają na zabiegi. Maluchy trafiają do gabinetu.
Najmniejszy kociak ledwo popiskuje. Waży dużo mniej od rodzeństwa. Zostaje oczyszczony olbrzymi ropień. Niezbędna jest kroplówka i hospitalizacja. Mamy nadzieję, że przeżyje.
Dobrze wiecie, że nasi podopieczni korzystają tylko z usług specjalistów, dajemy im najlepszą opiekę medyczną.
Niestety nie jesteśmy gotowi udźwignąć kolejnych, olbrzymich kosztów. Prosimy Was o wpłaty. Zbyt wiele zwierząt wciąż czeka na pomoc. Kastracje, hospitalizacje i profilaktyka takiej ilości kotów to bardzo duże koszty.
Loading...