Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dzięki Wam udało się wyleczyć Feniksa <3
Kocurek mieszka w domku tymczasowym i czeka na swój domek, ktory pokocha do na zawsze :)
Nie musicie na mnie patrzeć. Nie wiem, po co ciocie mi te zdjęcia robiły. Powiem Wam szczerze, że ja też nie widziałem nigdy okropniejszego kotka ode mnie. Całe moje ciałko pokryte jest raną. Jak jedne przysychają, to robią się nowe, bolą mnie i swędzą na przemian. To dlatego, że jestem taki ohydny ludzie, z którymi mieszkałem, nie chcieli mnie już trzymać w domu.
Najpierw trzymali mnie pod domem, a potem przestali mi dawać jedzenie i zaczęli mnie przeganiać. Potwornie się wtedy czułem, wiecie ja ich bardzo kochałem, byli moją rodziną. Ich dom był moim domkiem. Z wyrzuceniem przed dom jakoś się pogodziłem, chociaż brakowało mi mojego posłanka. Z tym, że nie chcę mnie dotykać było mi bardzo trudno się pogodzić. Ale to, że mnie przepędzali jak obcego kota... To tak bardzo bolało. W końcu musiałem sobie pójść choćby po to, żeby cokolwiek zjeść.
Ktoś czasem rzucił mi coś do jedzenia, ale najczęściej wyciągałem jakieś resztki ze śmietnika. Spałem albo w piwnicach, albo koło schodów, śmietników. Chciałem być blisko ludzi, starłem się wdzięczyć do każdego, kto przechodził obok, ale ludzie często krzyczeli, tupali nogami, a nawet kilka razy ktoś mnie kopnął. Nie wiedziałem, o co chodzi aż dnia, kiedy nie zobaczyłem się w szybie sklepu. Ja jestem obrzydliwy… Myślałem, że mnie tylko tak swędzi i boli, nie wiedziałem, że tak wyglądam. Od tamtego dnia przestałem się do ludzi zbliżać, bo chyba dość miałem krzyków i kopniaków.
Jadłem, spałem, ale tak naprawdę czekałem na koniec, nie miałem już po co żyć. Na ulicy mieszkałem ponad rok, chowając się po kontach, wyjadając ze śmietników. Wiecie jak ja się zdziwiłem kiedy pewnego dnia takie miłe Panie zaczęły mnie wołać. Bałem się podejść, nie wiedziałem, czy nie chcą mi zrobić krzywdy. Ale nie chciały. One… one mnie pogłaskały… Nikt mnie nie głaskał od chyba dwóch lat…
Zabrały mnie do lecznicy dla kotków a potem pojechałem daleko do takiej lecznicy w dużym mieście, do cioć. Tutaj mi mają jakieś dużo badań zrobić i mówią, że mnie wyleczą, że ja znowu będę ładny i ludzie nie będą się brzydzić mnie dotykać. I wiecie, tutaj mnie też głaszczą… Boję się mieć nadzieję, że jeszcze kiedyś będą mieszkał w domku i będę kochany…
Nazwaliśmy go Feniks, bo wierzymy że właśnie tak się po leczeniu odrodzi i będzie znowu pięknym kocurkiem. Jest dość młody, nie ma więcej niż 3 lata, a wygląda jak kot nastoletni. Zanim nie wykonamy badań, nie będziemy mieć pewności, ale wszystko wskazuje na to, że Feniksik ma po prostu alergię pokarmowa. Zmiany są dość charakterystyczne. Nawet nie umiemy sobie wyobrazić jak cierpiał, na przemian drapiąc się i odczuwając ból. Żył ponad rok na ulicy pozbawiony pomocy lekarza weterynarii. Gdyby nie pomoc wspaniałych Pań, które zamiast uciekać z obrzydzeniem, zabrały go do lekarza kocurek pewnie nie żyłby już długo.
Feniks z radością przyjmuje każdy dotyk, cieszy się, ale i momentami kuli w sobie jakby nie wiedział, czy zaraz go nie uderzymy, nie przepędzimy. Błagamy Was o pomoc dla tej kociej biedy. Z doświadczenia wiemy, że nie opuści lecznicy wcześniej niż za cztery tygodnie. Musimy zebrać materiał na posiew z jego skórki, wyleczyć świerzb, wykastrować go, zaszczepić i wykonać testy na choroby zakaźne. Alergię pokarmową leczy się dietą eliminacyjną, ale w tej chwili Feniks jest w takim stanie, że musimy najpierw skupić się na leczeniu farmakologicznym.
Koszt ratowania kocurka jest ogromny, dlatego pięknie Was prosimy o pomoc…
Loading...