Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Operacja ogonka się udała :) Kocurek znalazł też dom :)
Najgorszy był pulsujący ból, który czułem cały czas, nawet przez sen. Starłem się coś zrobić, umyć ogonek bardzo dokładnie, bo przecież dobrze umyty powinien się zagoić. Nie chciał się jednak goić i każdego dnia było tylko gorzej.
Zaczęło się głupio, zwyczajnie zadrapałem się o siatkę i myślałem, że mi się zaraz skaleczenie zagoi. Pewnie gdyby ludzie, u których się urodziłem i koło domku których mieszkałem, zabrali mnie do lekarza to miałbym teraz swój ogonek. Tylko tam nikt kotów do lekarzy nie zabiera, kot się rodzi i ma sobie jakoś poradzić.
Urodziłem się zimą, jak byłem bardzo malutki zajmowała się mną mama, potem była wiosna i lato, latem przyjeżdżało dużo ludzi z różnych stron żeby popływać na takich dużych łódkach. Szybko nauczyłem się, żeby starać się być zawsze w pobliżu tych ludzi, bo mogłem dostać coś do jedzenia i często sobie pospać na kocyku. Wiecie, nawet jak jest lato to my, kotki, lubimy spać na posłankach, a ja nigdy żadnego swojego nie miałem, nie miałem też ani miseczki, ani zabawek, ani domu…
Wiedziałem, że zaraz skończy się lato, że przestaną przyjeżdżać ludzie, że nie będzie miał mi kto dawać jedzenia, nikt mnie nie będzie ani głaskał, ani przytulał. Z całych sił starałem się spodobać każdemu kto dał mi coś do jedzenia, wdzięczyłem się, łasiłem, pokazywałem brzuszek, ale nikt mnie nie chciał. Nie wiem, może to przez ten ogonek.
Nie mam nawet roku, ale to by było chyba moje jedyne lato w życiu. Ogonek nie chciał się zagoić, bolał coraz bardziej i powoli zaczynałem rozumieć, że sam się nie zagoi. Pewnego dnia zdarzyło się to o czym marzyłem od zawsze – mili ludzie wzięli mnie do samochodu i zabrali ze sobą. I tak trafiłem do cioć. Ciocie mówią, żebym się nie przejmował, jest sporo kotków, które nie mają ogonków a i tak znalazły domki, że jak tylko zrobimy operację to mnie ogonek już nie będzie bolał. Tak bardzo bym chciał, żeby ta operacja była szybko, nie tylko dlatego, że przestanie mnie boleć, ale chyba bardziej dlatego, że będę mógł zacząć szukać domku…
Ogonek trafił do nas z Mazur dzięki ludziom, którzy wiedzieli, że zostawienie malucha bez pomocy skończy się jego śmiercią. O dziwo kocurek jest w dość dobrej kondycji, nie gorączkuje, ma apetyt, nie uda się jednak uratować jego ogonka, konieczna będzie amputacja mniej więcej dwóch trzecich długości.
Nie mamy zupełnie funduszy na jego operację, na opłacenie pobytu w lecznicy, na szczepienia, badania i kastrację, starczyło nam środków tylko na odpchlenie i odrobaczenie. Nie mogliśmy jednak nie przyjąć Ogonka, kotek potrzebuje pomocy i bardzo pilnej operacji. Przepięknie prosimy Was o pomoc.
Loading...