Cztery dni od śmierci...

Zuza i Calineczka czekają na wyrok.

Zuza to ciągle piękna klacz kasztanowej maści. W młodości z całą pewnością była dostojnym koniem, którego losem stała się ciężka praca dla człowieka. Po 30 latach takiego życia pozostał z niej jednak zaledwie cień tamtego stworzenia.

Bez skrupułów zatem sprzedano ją człowiekowi, który postanowił ją podtuczyć i sprzedać na rzeź. Piękne i dumne niegdyś stworzenie wylądowało więc między krowami - uwiązane na łańcuchu, bo po latach ciężkiej pracy nie „zasłużyła” nawet na taki drobiazg jak własny kantar. Po niedługim czasie towarzyszką jej niedoli została Calineczka, kupiona dokładnie w tym samym celu – żeby podtuczyć i z zyskiem sprzedać na rzeź. Bo cóż innego można było zrobić z konikiem, który miał tak przerośnięte i zaniedbane kopyta, którego zadnia noga wręcz uległa wykrzywieniu na skutek tego zaniedbania? W końcu zwierzę, które porusza się z trudem szybciej przybiera na wadze, prawda?

Nie chcemy dla nich takiego końca. Wierzymy, że będziemy w stanie zadbać o Zuzię tak, żeby miała godziwą starość, bo taki powinien być los konia, którego życie i zdrowie poświęcone zostało służbie człowiekowi.

Calineczka jest młodym koniem – powinna jeszcze radośnie biegać po łąkach i cieszyć się życiem. Po długich i żmudnym negocjacjach z gospodarzem udało nam się przekonać go, żeby dziewczyny trafiły do nas – za pieniądze oczywiście. Wiemy, że kwota zakupu to zaledwie początek wydatków, które nas czekają, bo o Zuzię trzeba zadbać, odżywić na ile można w podeszłym wieku i objąć ją właściwą opiekę lekarską. Calineczce prócz opieki stricte lekarskiej zapewnić będziemy jeszcze musieli wiele wizyt u kowala, żeby skorygować przerośnięte kopyta.

W tej chwili jednak musimy się skupić na samym zakupie klaczek – wynegocjowaliśmy za nie 2750 zł – tylko tyle i aż tyle dzieli Zuzię i Calineczkę od rzeźniczego haka. Czasu mamy naprawdę niewiele – do 4 maja. Do kosztów wykupu dojdą koszty transportu oraz późniejszego utrzymania. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc!