Czy to koniec naszej pomocy?

Closed
Supported by 104 people
13 452,26 zł (79,13%)

Started: 16 August 2021

Ends: 12 September 2021

Hour: 23:59

Thank you for your support - every penny counts.
Together we have great power!
As soon as we receive the result of the action, we will post it on the site.

Kiedy dotarło do nas zgłoszenie o umierających kotach właściwie bez chwili zawahania ruszyliśmy im na pomocy, nie było na co czekać. Mieliśmy miejsce, w którym możemy zapewnić kotom schronienie, stwierdziliśmy, że znajdziemy w sobie więcej siły, by się nimi zająć, zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że potrzebne będą finanse. Nie przewidzieliśmy tego, co zastaniemy na miejscu. 

Mieliśmy zabrać zwierzęta tylko te w złym stanie, potrzebujące pilnej pomocy, tu i teraz. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że każde zwierze, które znaleźliśmy, będzie w stanie, który będzie wymagał naszej pilnej interwencji. Nie zabieraliśmy zdrowych zwierząt, zabieraliśmy chore, ciężarne, te, które leżały na drodze w połowie już na tamtym świecie. 

Pierwsza była Myszka. Kiedy przyszedł telefon o kocie, który od tygodni leży na drodze, auta nad nim przejeżdżają i nie zatrzymuje się nikt, po prostu ruszyliśmy. Na miejscu zastaliśmy duszącego się kota w stanie skrajnego wychudzenia, zagłodzenia, odwodnionego. Myszka pierwszy tydzień spędziła w szpitalu, gdzie walczyła o każdy oddech, była intensywnie nawadniania. 

Na miejscu zastaliśmy ponad 20 kotów w podobnym stanie. Wiedzieliśmy, że jeśli nie udzielimy im pomocy teraz, za chwilę będą w podobnym stanie jak Myszka. 

Łącznie z podpoznańskiej wsi zabraliśmy 23 koty, z których jeden nie przeżył. Stefcia trafiła do nas z silną infekcją dróg oddechowych i zmianami w płucach wskazujących być może na zmiany nowotworowe. Trafiliśmy do niej zbyt późno. W chwili, w której jej płuca były już wypełnione ropą, krwią i nie pozwalały kotce oddychać. Pomimo reanimacji i walki o nią, odeszła. 

Na miejscu zastaliśmy również psa, którego właściciel chciał się jak najszybciej pozbyć. Pies nie był przez niego karmiony, nie miał dostępu do wody czy do jakiegokolwiek schronienia przed wiatrem, deszczem. 

Być może sytuacja nie byłaby tak dramatyczna, że dokładnie w tym samym czasie pochorowało się kilka z naszych podopiecznych. 

Odeszła od nas Zosia, o którą walczyliśmy z całych sił. Niestety FIV, przewlekła choroba nerek, zapalenie trzustki wygrały i musieliśmy pożegnać Zosię. I choć jest nam z tym ciężko, to musimy w dalszym ciągu prosić o pomoc w spłaceniu faktury za walkę o jej życie. 

Chorowały również: Maminka, Tatinek, dodatkowych badań wymagała Mona, Lenka i Tola, które również zostały poddane zabiegowi stomatologicznemu. Pochorowała się również nasza Lala, u której pojawiło się zapalenie żołądka i jelit. Wymagała kilkudniowej hospitalizacji i leczenia. 

Do tego wszystkiego w dalszym ciągu musimy opłacać czynsz za najem lokalu, rachunki za prąd, telefony adopcyjny i interwencyjny. Wciąż musimy mieć na środki czystości, żwirek, karmę.... 

Niestety załamujemy ręce i obawiamy się, że ta interwencja pociągnie nas na dno i będzie ostatnią, jakiej się podjęliśmy. Nadzieja w Was, w tym, że nie przejdziecie obojętnie wobec naszych działań, które uratowały w ciągu zaledwie miesiąca tak ogromną ilość zwierząt. Bo wśród zabranych przez nas kotek nie było jednej, która nie byłaby w ciąży, która zaraz nie urodziłaby po to, by patrzeć, jak jej dzieci umierają z głodu czy choroby. 

Błagamy, nie zostawiajcie nas. 

Załączniki

Supporters

Loading...

Organiser
7 actual causes
213 ended causes
Supported by 104 people
13 452,26 zł (79,13%)