Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Codziennie otrzymujemy zgłoszenia o pomoc. Często dotyczące koni. Czasami trudno jest prowadzić interwencje, gdy policja odmawia pomocy, a urzędnik z gminy chce, by cierpiące zwierzę pozostało u właściciela. Czasami musimy sporo zapłacić, by uratować zwierzę.
Klacz o imieniu Baśka widoczna na fotografii ma 10 lat. Mieszka pod Szczecinem. Od roku ma założony na głowie łańcuch. Chociaż na miejscu jest policja i lekarz weterynarii, a łańcuch wrasta w kark - problemu podobno nie ma. – Po co zabierać zwierzę, skoro właściciel może je podleczyć? – pytają urzędnicy. Na nic zdają się zapewnienia, że to właściciel doprowadził konia do takiego stanu. Nie dajemy za wygraną. Obecny na miejscu lekarz weterynarii popiera odbiór zwierzęcia.
Klacz stoi w stajni bez właściwej opieki. Kopyta ma w złym stanie. Jest wychudzona.
Zdejmujemy łańcuch, widoczna jest ropiejąca rana. Lekarz oczyszcza ją i wprowadza leczenie antybiotykiem. Przez kilka tygodni zwierzę czeka leczenie, zabiegi kowalskie, odrobaczanie.
Konia na szczęście nie wykupujemy, bo jest zabrany właścicielowi za znęcanie się. Za chwilę koń ruszy do nowego miejsca – hotelu dla koni, które trzeba opłacić – 600 zł za miesięczny pobyt. Tylko pierwszy, bo potem poszukamy mu bezpłatnego tymczasu.
Lekarz za przyjazd i usługę weterynaryjną wziął 370 zł. Z kolei 600 zł musimy zapłacić za transport i ok. 200 zł za odrobaczenie i zabiegi kowalskie. Dalsze leczenie wyniesie ok. 500 zł. Łącznie – prawie 2300 zł. Bardzo prosimy o wsparcie w pokryciu kosztów leczenia, utrzymania i transportu Baśki. Bez was nie damy rady ratować kolejnych koni. Prosimy o pomoc w udostępnianiu zbiórki.
Loading...