Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Niestety Kortezowi się nie udało :(
Za uzbieraną kasę opłaciliśmy część kosztów jego leczenia
Witaj Drogi Przyjacielu. Musisz kogoś poznać, właśnie teraz, właśnie dziś, bo jutro może już być za późno… Dla niego to bardzo ważne byś przeczytał tę historię do końca. Ten sympatyczny kociak, którego widzisz na zdjęciu ma na imię Kortez. To jego właśnie chcemy Ci dziś przedstawić.
Kortez trafił pod opiekę Fundacji Felineus wraz z czwórką rodzeństwa. Maluchy miały wtedy zaledwie 5 tygodni, zostały znalezione na terenie miejskich ogródków działkowych. Jego życie od początku nie było usłane różami, za wcześnie zabrany od matki zdążył poznać co to głód, chłód i samotność. Od pierwszych dni pobytu w Fundacji dołożyliśmy więc jak najwięcej starań, by zapewnić Kortezowi i jego rodzeństwu jak najlepszą opiekę. Zabezpieczenie surowicą, dwukrotne odrobaczenie, szczepienie – to wszystko w połączeniu ze zdrowym żywieniem i ciepłem domowego ogniska w domu tymczasowym miało uchronić całą piątkę przed wirusami i chorobami i dać im choć namiastkę szczęśliwego kociego dzieciństwa. Tak też było, aż do tego feralnego dnia…
Wieczorem Kortez wraz z rodzeństwem ganiał i dokuczał. Wszystkie ładnie zjadły kolację, wyszalały się i poszły spać. Rano, kiedy opiekunka zaglądnęła do ich pokoju z pełną miską kocich pyszności powitała ją czwórka, a nie piątka kociąt. Nigdzie nie było małego Korteza. Opiekunka zaczęła więc sprawdzać różne zakamarki, przekonana, że mały rozrabiaka specjalnie gdzieś się schował. Znalazła go za biurkiem… leżał prawie nieprzytomny we własnych odchodach. Nie miał nawet sił stanąć na łapki, a z pupy lała mu się dosłownie woda. Na sygnale Kortez pojechał do lecznicy, gdzie spędził kilka kolejnych dni.
Lekarze wykonali maluchowi pakiet testów i badań. Wykluczono białaczkę oraz panleukopenię, a parametry morfologiczne utrzymywały się w normie. Kortez po serii kroplówek stanął wreszcie na łapki i zaczął interesować się jedzeniem. Uporczywa biegunka ustała. Mógł więc wrócić do domu, a my byliśmy przekonani, że najgorsze już za nami. Osłonowo, „do domu”, dostał antybiotyk i środki wspomagające odporność.
Niestety kilka dni po powrocie ze szpitala, Kortez mimo stałego leczenia, znów stracił apetyt. Pojawiła się także biegunka. Co gorsza, koci brzuszek zrobił się bardzo nadęty. Po raz kolejny Kortez wylądował w lecznicy. Po raz kolejny wykonano mu serię badań, tym razem wyniki były bardzo złe. Parametry czerwonokrwinkowe poniżej normy, za to norma dla limfocytów przekroczona niemal dwukrotnie, co jasno sugerowało ogromny stan zapalny. USG jamy brzusznej pokazało powiększone jelita, powiększone węzły chłonne i śladowe ilości płynu. Lekarze podejrzewają zapalenie jelit, lecz nie mają pewności, malucha czekają zatem kolejne badania. Wdrożono leczenie metronidazolem, cykloferon oraz kroplówki nawadniające. Stan małego Korteza lekarze oceniają jako bardzo ciężki, krótko mówiąc maluch walczy o życie.
Co oznacza heroiczna walka o życie? Stres, łzy, bezsilność, z drugiej strony mocna wiara, w to, że wygramy. Ale dla nas walka o kocie życie to nie tylko ogromne emocje i nieprzespane noce, to niestety także ogromne koszty związane z leczeniem i opieką weterynaryjną. W tym miejscu zawsze zadajemy sobie pytanie „ale czy życie można przeliczać na pieniądze, nie walczyć, lecz kalkulować?” Spójrz jeszcze raz na zdjęcie małego Korteza, kociaka, który walczy o życie. Czy teraz kiedy już poznałeś go lepiej Drogi Przyjacielu, pomożesz mu i wesprzesz choć drobnym datkiem?
Loading...