Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kot, którego znaleźliśmy z gnijącą raną na szyi, ma się bardzo dobrze. Sanacja była bardzo trudna, zęby łamały się, podobnie jak korzenie i trudni było dobrze oczyścić paszczę. Na szczęście rany goją się dobrze, podobnie jak ta na szyi. Kocur po kastracji i rekonwalescencji w związku z porządkami w paszczy przeprowadził się od nas do domu.
To kolejne futro, któremu udało się pomóc dzięki Wam, za co z całego serca dziękujemy!
I kolejny raz miała być tylko kastracja... Nastawiliśmy klatkę łapkę w nowym miejscu, by zacząć łapać nowe stado.
Pewnego ranka łowy okazały się owocne. Jednak nie dość, że nawet karmicielka stada nie znała tego kota, to jeszcze sam jegomość prezentował się nader... cuchnąco. Pod szyją miał bowiem brudną, gnijącą i oczywiście pełną larw much otwartą ranę, z której wypływała brunatna ropa. Cuchnące od ropy były także łapy. Podogonie dawało znać, że to niekastrowany olbrzym, zaś przy każdym syknięciu oddech powalał nawet najwytrwalszych wolontariuszy.
Jakby tego było mało, kocur ma klapnięte jedno ucho i nie wiemy jeszcze, co jest tego przyczyną. Z doświadczenia wiemy, że to na pewno nie będzie nic prostego do wyleczenia. Z oczu wypływa brunatna wydzielina, w uszach hula świerzb.
Taka jest niestety kocia bezdomność... Kot pilnie pojechał do weterynarza na czyszczenie rany szyi i kastrację, został zaopatrzony w antybiotyk. Rana na szczęście nie jest bardzo głęboka, ale wiemy, że będzie się jeszcze długo goić.
Nie wiemy, jak powstała ta rana. Czy zrobił to człowiek? Trudno teraz gdybać. Wiemy, że miejsce karmienia i bytowania kotów to teren firmy, gdzie leży dużo odpadów z ostrymi końcami oraz druty, więc równie dobrze kot mógł się w coś zaplątać, jednak wżarty ślad wokół połowy szyi nie do końca nas o tym przekonuje...
W paszczy jest, krótko mówiąc, koszmar. Połamane kły, korzenie, smród i zgnilizna. W trybie pilnym musimy wykonać sanację - w jednym gabinecie sanację z ekstrakcją zębów wyceniono na 1000 zł.
Porządek w paszczy jednak zrobić trzeba, bo kot z pewnością odczuwa niewyobrażalny ból. Do tego trzeba zająć się uchem, zrobić badania krwi i porządnie odrobaczyć kawalera.
To kolejna kastracja, która przeradza się w pobyt na dłużej - dużo dłużej... I znów prosimy o wsparcie zbiórki. Każda wpłata to realna pomoc, każda złotówka to realna szansa na życie w zdrowiu i bez bólu naszego jeszcze bezimiennego kawalera.
Loading...