Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Drogi Darczyńco, dziękujemy Ci całym sercem za pomoc. Dziękujemy Ci gorąco, że dałeś nam możliwość walki o kocie życie. Dzięki Tobie czyjś świat stał się bardziej słoneczny... Życzymy Ci uśmiechniętego dnia i mnóstwa powodów do radości :)
Koty często lądują w piwnicy. Bo przecież to takie naturalne środowisko kotów – czyż nie? Kot ma tam mieszkać i łapać myszy. Tak myśli człowiek, który koty skazuje na taki los. I nie mamy tu na myśli zwierząt urodzonych na wolności, dla których faktycznie podwórko i ciepła piwnica (o ile prowadzi do niej jakieś okienko), może być całkiem znośnym sposobem na życie. My piszemy o kotach wychowanych w domu. Rozpieszczanych. Głaskanych. Karmionych. O takich, które nie znają innych kotów. Nigdy nie zmuszonych do zdobywania pożywienia. I tak do piwnic trafiają zwierzaki niechciane: takie, które dorosły i zaczęły znaczyć teren, a szkoda było pieniędzy na kastrację. Kotki, które się znudziły lub takie, którym umarł opiekun, a rodzina chciała mieć mieszkanie bez kota. Wreszcie do piwnic podrzucane są koty chore, których leczenie kosztuje, a przecież na zwierzę szkoda jest wydawać pieniędzy…
Udomowione kotki, które nagle trafiają do nieprzyjaznego środowiska, zwykle sobie nie radzą. Nie umieją zdobyć pożywienia. Nie potrafią walczyć z dzikimi kotami, które je przeganiają ze swojego terenu, w tym ze wspomnianej wcześniej piwnicy. Porzucony kot popada w depresję. Traci chęć do życia. Silny stres, głód i tęsknota powodują choroby, a jeśli pomoc nie nadejdzie to również i śmierć.
A co się dzieje z porzuconym, a w dodatku chorym kotem? To, co z Kicią właśnie… Kicia trafiła do weterynarza, ponieważ maleńką wypatrzyła karmicielka. Wiedziała od razu, że Kicia to podrzutek. Rasowa. Takie nie rodzą się w piwnicy. Był tylko jeden powód, dla którego ten kot tam się znalazł – choroba. Lekarz szybko zdiagnozował anemię oraz ogólne wyniszczenie organizmu, którego powodem był silny stres, brak jedzenia, zaniedbanie. Kicia w języku miała ogromną dziurę, na podniebieniu nawisy – przez to nie mogła jeść. Umierała z głodu, wycieńczenia i bólu.
W trakcie leczenia ujawniały się kolejne problemy. Mocznica. Kotka w takim stanie potrzebowała opiekuna. Ale kto przyjmie tak bardzo chorego kota… Zajęliśmy się nią. To już nasza karma – przyjmować te, które są w największej potrzebie. Obecnie z całych sił walczymy o to, by Kicia zaczęła jeść i miała dość siły na walkę o życie! Weterynarz wykrył u niej anemię. Założył jej sondę doprzełykową. Oczywiście lekarz przepisał kotce całe mnóstwo leków. Je również trzeba podawać sondą.
Niestety, gdy stan Kotki na chwilę się poprawia, za moment zwierzak znów słabnie. Cały czas walczymy. Jesteśmy pod opieką oddanej pani doktor. Walczymy i Was prosimy o walkę razem z nami! Jeżeli chcecie okazać serce Kici – wspomóżcie nas finansowo i udostępnijcie nasz apel!
Loading...