Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Mimo że nikt za bardzo o mnie przez cale moje życie nie dbał, ani na chwilę nie przestałam kochać ludzi. Kiedy nagle, pewnego dnia z nieba zaczęły spadać ogromne kule, które podpalały i burzyły budynki, które znałam od zawsze pomyślałam, że świat się kończy.
Nie rozumiałam, co się dzieje i teraz też tego nie rozumiem. Wiem, tylko że jedni ludzie postanowili zabić innych ludzi, słyszałam to, ale tego nie rozumiem. My, kotki, się kłócimy między sobą, ja to w ogóle nie lubię kotków, ale nigdy żadnemu nie chciałam na poważnie zrobić krzywdy. Kiedy te kule z nieba zaczęły spadać ludzie którzy dawali mi jeść szybko uciekli, ale mnie ze sobą nie zabrali, mimo że siedziałam tuż obok drzwi. Zawsze byłam bardziej niczyja niż czyjaś. Życie uratowała mi dobra Pani, która została w mieście, żeby nas, kotki ratować. Jeśli ktoś nie mógł uciec ze swoim kotkiem zanosił go do tej Pani, Pani chodziła też po tych zburzonych ulicach i szukała takich kotków jak ja, domowych, ale zostawionych samym sobie. Jedzonka było niewiele, przeważnie nie było specjalnego dla kotków, ale Pani starała się, żebyśmy codziennie coś zjedli. Żyliśmy tak dwa miesiące, aż w końcu przyjechali po nas dobrzy ludzie z kraju gdzie żadne kule nie spadają z nieba.
Jechaliśmy bardzo długo, ale na miejscu dostaliśmy mnóstwo jedzonka dla kotów i zaczęli nas oglądać lekarze dla kotów. Jejku, jak pierwszy raz w życiu lekarza dla kotów widziałam, nie wiedziałam nawet, że ktoś taki jest… Słyszałam jak mówią między sobą, że ja jestem w najgorszym stanie… No faktycznie, ja już nie pamiętam jak straciłam swój ogonek, ale nikt mnie do żadnego lekarza z tego powodu nie zabierał. Kiedy uszkodziłam sobie oczko, też się samo wyleczyło. Rzeczywiście, nie widzę na to oko, ale mam drugie. Z zapaleniem pęcherza to ja żyję już jakiś czas, bo to i zimno bywało i bardzo się bałam i tych wybuchów i kotków z którymi mieszkałam. I po tym urazie ogonka to ja nie siadam w kuwecie jak normalny kotek, ale zawsze ślicznie do kuwetki wszystko robię.
Podsłuchałam, że mam zamieszkać jakiś czas w szpitalu dla kotów, bo trzeba mi dużo badań porobić i leki muszę dostać. W sumie jeśli może mnie przestać boleć, to ja się nawet cieszę na ten szpital, mam nadzieję, że tam też tyle jedzona będą mi dawać.
Nina jest zdecydowanie kotkiem w najgorszym stanie spośród tych, które do nas przyjechały z Charkowa. My wiemy, że dużo fajniej i dramatyczniej by zabrzmiało gdybyśmy napisali, że stan jej oczka i brak ogona to wynik wojny, ale zwyczajnie nie byłaby to prawda. O Ninę nikt nie dbał długo przed wojną. Oko to stary uraz. Nie da się go w żaden sposób wyleczyć. Potrzebujemy jednak opinii okulisty czy w oku nie ma zbyt dużego ciśnienia i co za tym idzie, czy ono Niny nie boli, a jeśli boli będzie musiało zostać usunięte. Nie wiemy co się stało z Niny ogonkiem, wygląda na wyrwany, nie była to na pewno amputacja przez lekarza weterynarii. I ten uraz też miał miejsce dawno temu, na pewno wcześniej niż 2 miesiące temu.
Musimy wykonać zdjęcia rtg, żeby upewnić się czy coś jej nie przeszkadza i czy nie ma konieczności pomocy chirurgicznej. Kotce na pewno przeszkadza kiedy dotyka się ją w okolicach kości ogonowej. Może też dlatego przyjmuje pozycję stojącą w kuwecie, zawsze jednak bezbłędnie do kuwety trafia. Ma koszmarne zapalenie pęcherza, pojęcia nie mamy co w nim mieszka, ale to koniecznie musimy zbadać. Mimo tego wszystkiego Nina się cieszy. Cieszy się z pełnej miseczki, z głaskania, cieszy się i z radości pokazuje nam brzuszek i prosi o jeszcze więcej głasków.
Nie ma znaczenia gdzie Nina się urodziła, czy w Polsce, czy w Ukrainie, jest po prostu zaniedbaną koteczką, którą pewnie nigdy nikt się nie opiekował, prócz kobiety, która zabrała ją z ulicy i uratowało przed śmiercią z głodu czy od rakiety.
Loading...