Wyrzucona w przeddzień Wigilii w kartonie na ulicę maleńka Pangusia prosi o pomoc.

Closed
Supported by 20 people
842 zł (136,91%)
Adopcje

Started: 24 December 2022

Ends: 27 December 2022

Hour: 02:14

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Byłam bardzo podekscytowana, to pierwsze Święta w moim życiu i już wiem, że je uwielbiam. Takie cudne, błyszczące światełka, okrągłe bombeczki, które proszą, żeby je pacać łapką. I samo drzewko. Po prostu idealny drapak i huśtawka w jednym. Dla takiego malusiego kotka jak ja to wspaniały plac zabaw :) I te masy jedzenia, a wszystko tak pachnące. Nie da się nie spróbować, a jak się próbuje to ludzie włączają się do zabawy z kotkiem. No i święty Mikołaj, który przynosi ludziom prezenty, a jak ludziom to i kotkom też, prawda? Ja to chciałam poznać renifera Rudolfa, tak sobie myślę, że ten jego czerwony nos to by była genialna piłeczka do zabawy :)

Może gdybym nie była taka szczęśliwa, radosna i zajęta zabawą to bym zrozumiała wcześniej co się dzieje. Może. A może i tak bym nie umiała sobie tego wyobrazić. Słyszałam słowa, ale nie rozumiałam sensu.

- ku***, weź ją stąd, majonez wyżera!

- ja pier***, ten kot znowu wywali choinkę!

- i po następnej bombce. Człowiek się lituje, bierze do domu, ale nie po to, żeby mieć wszystko poniszczone! Tak nie można żyć, zrób coś z tym.

- zrób coś z tym, ja mam dość!

Ja te krzyki słyszałam, zresztą słyszałam krzyki od zawsze to się nie przejmowałam, tylko bawiłam się dalej, widać ludzie tak mówią i tyle. Ja się nawet ucieszyłam jak zobaczyłam, że człowiek wyciąga karton, byłam pewna, że to kolejna zabawka dla mnie. I nie zrobiło na mnie wrażenia, że mnie do niego pakuje, sądziłam, że to element zabawy.

- wezmę postawię przed tym biurowcem, ktoś weźmie dla dzieciaka, się głupi ucieszy, że nie będzie musiał bulić na prezent a parę dni radości dzieciak będzie miał. Z takim wstrętnym kotem i tak nikt długo nie wytrzyma. Człowiek jest dobry, dal dom i nic wdzięczności.

Siedziałam w kartonie, który bujał się na boki, po chwili poczułam chłód, czyli jestem na zewnątrz. Jejciu, pewnie idziemy na spotkanie świętego Mikołaja i Rudolfa. Hurra!

Maleńka Pangusia, bo tak jej daliśmy na imię, nie spotkała ani świętego Mikołaja, ani jego reniferów. Samiutka, przerażona w kartonie nawet bez kocyka czy starego ręcznika została postawiona niedaleko budki ochrony, pod sporym biurowcem. Widocznie pod samym wejściem się nie dało postawić kartonu, bo kamery i ochroniarze. Podczas obchodu pan z ochrony karton znalazł, a jako, że karton się poruszał to zajrzał i zabrał karton z zawartością do dyżurki. Nikt nie miał pomysłu co z nią zrobić, bo jakoś nikt kotka na Święta w formie prezentu nie planował. I tak Pangusia zamiast w ręce Mikołaja trafiła w ręce naszego wolontariusza, który w sprawach zawodowych do wspomnianego biurowca przyjechał. Koteczka była zapłakana, śmiertelnie przerażona, zziębnięta i zupełnie nie wiedziała co się dzieje. Na oględzinach w lecznicy orzeczono, że kotek jest czyściutki, na pewno domowy, bo wręcz domem pachnący i ogólnie zdrowy i że ma jakieś 8, może 9 tygodni. Kocie dzieciątko, które powinno jeszcze bawić się z mamą i rodzeństwem.

Maleństwo trafiło do nas w przeddzień Wigilii. Nie mamy pieniędzy. Nie mamy czym zapłacić za jej odrobaczenie (bo nie ważne czy czysta była czy nie, trzeba odrobaczyć), za badania na choroby zakaźne i za dwa szczepienia. My nie mamy nawet kasy, żeby jej żwirek do kuwety czy jedzenie właściwe dla maluszka kupić… Nie planowaliśmy przygarnięcia Pangusi, ale przecież na ulicy zostać nie mogła…

Supporters

Loading...

Organiser
4 actual causes
930 ended causes
Supported by 20 people
842 zł (136,91%)
Adopcje