Maleńki, potrącony przez samochód Opelek zbiera na operację. Liczy się każda godzina…

Jestem już wielkim kocurem i mogę iść sam na spacer! Nie muszę się ani mamusi, ani rodzeństwa pilnować! To jakieś wymysły mamy, że mamy tu siedzieć i siedzieć. Świat jest taki ciekawy, pójdę i go sobie calutkiego obejrzę! Dreptałem dzielnie z zadartym ku niebu ogonkiem i jeszcze wyżej poniesioną główką. Wszystko należy do mnie, cały ten teren jak oczkami sięgnąć.

Mama nigdy nie zabierała nas na tak dalekie spacery, ale przecież sobie poradzę, obejrzę wszystko i wrócę na obiadek. Kiedy wszedłem na chodnik, okazało się, że są tu ludzie, a mama wyraźnie mówiła, żeby przed ludźmi uciekać, no to pobiegłem pędem przed siebie. Nie spojrzałem, a może nawet gdybym spojrzał, to bym nie zrozumiał, co widzę.

Zacząłem pokazywać ząbki i syczeć w nadziej, że się wystraszy i ucieknie. Nie uciekła jednak i w ogóle się mnie nie bała, mówiła, że słodki jestem. Słodki… Ja naprawdę starałem się wyglądać najgroźniej, jak mogłem. Pani zawinęła mnie w torebkę i zaniosła do lecznicy dla kotów, a tam to mnie już wszyscy obmacali i nikt, ani jedna osoba się moich syków nie wystraszył. Porobili mi jakieś zdjęcia i zapakowali do klatki, przynajmniej dali jeść. Strasznie boli mnie ta łapka, a uszko to jakby mi płonęło. Naprawdę się boję, co ze mną będzie…

Kocie maleństwo ma jakieś 5 tygodni. Musiał się odłączyć od mamy i rodzeństwa i pójść tam, gdzie z pewnością nie powinien, na ulicę. Samochód jechał z żadną prędkością, raczej toczył się leniwie w korku i pewnie dlatego Opelek żyje. Kociątko ma rozcięte uszko i wyrwaną ze stawu tylną łapkę. Bardzo cierpi. Zszycie uszka to monet i kociak będzie jak nowy, ale z łapką jest większy problem.

Musimy pilnie zawieźć Opelka do kliniki całodobowej do chirurga ortopedy i trzymać kciuki, żeby udało się lekarzowi łapkę nastawić, inaczej konieczna będzie amputacja główki kości udowej. Takie zwichnięcie u kociego dziecka da się nastawić tylko w pełnym znieczuleniu, a ze względu na wiek Opelka, jakieś 5 tygodni narkoza jest bardzo niebezpieczna i konieczny przy zabiegu jest profesjonalny anestezjolog. Poza tym musimy maleństwu wykonać badania, żeby w ogóle został do szpitala przyjęty, a za jakiś czas musimy dziecko zaszczepić.

Błagamy Was o pomoc, zabieg ze względu na wiek pacjenta i obecność anestezjologa będzie naprawdę drogi, a nie możemy czekać, bo wówczas stracimy szansę na umieszczenie stawu na miejscu…