Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Leży mokra i zasiusiana, a czasem i w swoim kale, nawet jeśli co chwilę kontrolujemy, czy ma czysty podkład. Mruczy, ugniata, patrzy w oczy, ociera się. I staje na łapki, co jest w całej historii największą niespodzianką.
Przyniosła ją do lecznicy jakaś pani, której bardzo dziękujemy za pomoc. Znalazła ją, całą ubrudzoną, z odparzoną skórą z tyłu na łapkach i wewnętrzną stroną ogona.
RTG wykazało złamanie lędźwiowej części kręgosłupa, a ucisk przesuniętych kręgów na nerwy powoduje, ze kotka nie kontroluje wydalania... Mocz i kał po prostu z niej wypływają, odparzając skórę i powodując rany. Ich pielęgnacja trwa praktycznie non stop całą dobę.
Jest już w kolejnej lecznicy weterynaryjnej, dostaje leki neurologiczne, ale poprawa jest jeszcze niezauważalna. Potrzeba czasu, a to generuje olbrzymie koszty. Operacja? Chyba nie ma na nią szans.
Bardzo prosimy o wsparcie groszem leczenia koteczki. Tu nie będzie cudowanego uzdrowienia. Tu nastawić trzeba sie na długie leczenie i rehabilitację. Nikt nie zagwarantuje, że z zadowalającym skutkiem, niestety.
Bunia, bo takie dostała imię, kojarzące się z okresem Wielkanocy, przebywa w Lublinie, w znanej przychodni NOE. Zanosi się na długi, długi pobyt, ponieważ postęp jest minimalny. Gorąco prosimy o pomoc.
[Aktualizacja 21.07.2018]
Konieczna była jeszcze jedna operacja. Ponieważ poprawa była minimalna a kotka nadal nie kontrolowała wypływającego moczu, co powodowało odparzenia, martwicę skóry i kolejne rany do zaleczania, Nasza lekarz weterynarii zadecydowała, ze trzeba kotce amputować ogon i to bardzo wysoko, tak aby ogonek nie ciągnął nerwów odpowiedzialnych za pracę zwieraczy. Kotka po zabiegu załatwia się do kuwety, ale teraz ma problem z wypróżnianiem. Nadal jest w szpitalu.
Loading...