Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Nie udało się wykorzystać szansy, choć wszyscy bardzo się staraliśmy.
Kiedyś Kasia nie miała nic, nawet imienia. Koteczka została złapana na działkach, gdzie opiekę nad kotami sprawuje grupa bardzo rezolutnych ludzi: karmi, sterylizuje, stawia domki na zimę.
I kiedy co roku wydaje się, że udało im się wysterylizować wszystkie koty i w kolejny sezon wejdą bez lęków o to, że pojawią się kociaki, to… co roku pojawiają się kocięta, które najprawdopodobniej ktoś podrzuca, lub które przychodzą, bo wieść kocia niesie, że na tych działkach koty bezdomne mają ciut łatwiej.
Jeśli maluchy są oswojone, to są łapane i Wolontariusze szukają im domów. Jeśli są dzikie i mają szczęście, to są wyłapywane na zabiegi, a potem zwykle żyją przez jakiś czas w spokoju. Jeśli szczęścia nie mają, to padają ofiarą lisów, których sporo kręci się wokół działek.
Ten rok niczym się nie różnił i choć cały kwiecień i maj trwały łapanki i wydawało się, że sytuacja jest opanowana, to we wrześniu pojawiły się 4 nowe koty. Dwa z nich padły ofiarami lisów, a dwa udało się złapać.
Maluchy pojechały na zabieg i trafiły do klatki. Oba kociaki były mocno przestraszone, ale koteczka bardziej. Malutka siedziała w kącie klatki i z przerażeniem patrzyła na człowieka do czasu.
W niedzielę kotka nie zareagowała fuczeniem na rękę, która wstawiała jedzenie. Nie podeszła też do pełnej miseczki, co zwykle robiła b. szybko. Kilka godzin później pozwoliła się dotknąć, było jej wszystko jedno. Została na sygnale zabrana do całodobowej lecznicy, gdzie okazało się, że koteczka ma objawy neurologiczne i nie jest w stanie stać na łapach.
W gabinecie okazało się, że normalna wielkość kotki to zasługa puszystego futerka, które okrywa mocno wychudzone ciało. Po zajrzeniu w paszczę, gdzie pozostały resztki zębów, wiek kotki oceniono na ok. 6 lat.
Badania krwi pokazały, że kota ma stan zapalny trzustki i niewydolność nerek. Życie Kasi było zagrożone. Została w całodobowej lecznicy, gdzie została przez 3 doby i otrzymała pomoc ratującą życie, a do Wolontariuszy trafił pierwszy rachunek. Kotka wróciła do domu tymczasowego, ale co 2 dni odwiedza weterynarza i otrzymuje niezbędne leki. Z kilka dni powtórzone zostaną badania i wtedy Kasia usłyszy rokowania.
W tzw. międzyczasie Kasia zaufała człowiekowi w 100%, u weterynarza wpatruje się w swoją tymczasową opiekunkę, szukając u niej wsparcia.
Koszty leczenia kotki znacznie przerosły możliwości grupy Wolontariuszy i poprosili nas o pomoc w założeniu zbiórki.
Nie mogliśmy się nie zgodzić, bo uważamy, że każda kotka Kasia zasługuje na szansę, a ludzi, którzy poświęcają swój czas dla innych, dla tych, nad którymi nikt inny się nie pochyli, trzeba wspierać. Mamy nadzieję, że sądzicie podobnie.
Loading...