Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Wszystkim kotkom jakie trafiają do cioć w życiu się nie powiodło. Tylko jedne miały większego pecha niż inne. Część kotków trafia chorych, ale ciociom uda się je wyleczyć i choroba nie pozostawia żadnego ślady. Ze mną raczej tak nie będzie. Urodziłam się i dzieciństwo spędziłam w miejscu, gdzie los kotków nikogo nie obchodził.
Czasem dostawaliśmy coś do jedzenia, ale na pewno nie codziennie, ale nigdy nikt nas nie zabierał do lekarza dla kotków. Ja nawet nie sądziłam, że w ogóle ktoś taki istnieje. Zobaczyły mnie pewnego dnia miłe panie, wiedziały od razu, że trzeba mnie pokazać lekarzom, bo chodziłam z przechyloną cały czas na jedną stronę główką. Teraz to już jest już i tak nie tak źle. Najgorzej było jakiś czas temu, kiedy zaczęło mnie boleć ucho. Bolało potwornie, a od tego uszka bolała mnie cała głowa, tak bardzo, że czasem przez wiele godzin nie mogłam się nawet ruszyć. Od dziecka męczy mnie też ból brzuszka a im jestem starsza, tym bardziej swędzi mnie skóra.
Miłe panie mnie ze sobą zabrały i przyjechałam do dużego miasta. Nie mogłam się nadziwić i temu, że zamieszkałam w mieszkaniu, pod dachem, razem z ludźmi i temu, że kilka razy dziennie dostaję pyszne jedzonko i temu, że są nie tylko lekarze, ale i całe szpitale dla zwierzątek. Już na pierwszej wizycie usłyszeliśmy, że nawet jak się mnie wyleczy, to nigdy pewnie nie będę mogła prosto trzymać główki, że już się coś zniszczyło i to się nie naprawi. Przede mną dużo jakichś badań, zabiegi i sporo leczenia. Tutaj to Wam powiem, że jest mi i tak jak niebie dla kotków, już nie marznę, nie moknę i nie chodzę spać głodna. Chciałabym jednak powalczyć o zdrowie, ale te wszystkie badania i inne rzeczy strasznie dużo kosztują i ciocie sobie same nie poradzą. Pomożecie mi? Ślicznie proszę…
Takie kotki jak Zosia na szczęście nie trafiają do nas często, ale zawsze są ogromnym obciążeniem dla fundacji. Przede wszystkim dlatego, że walka o ich zdrowie jest zawsze bardzo kosztowna i długo trwa. Po pierwszej, wstępnej wizycie wiemy, że zapewne główka Zosi już zostanie taka przechylona, bo wszystko wskazuje na to, że doszło do uszkodzenia błony bębenkowej w wyniku stanu zapalnego. Całe uszy Zosi są pełne świerzbowca i to prawdopodobnie ten pasożyt spowodował stan zapalny.
Widoczny był też w badaniu polip. Najpierw musimy uporać się ze świerzbem, a potem Zosia musi przejść badanie endoskopowe i usunięcie polipa. Zmiany skórne, które tak Zosię swędzą zapewne nie są spowodowane jedynie licznymi pchłami, malutka musi więc odwiedzić też dermatologa, który pobierze próbki i wykona badania. Niewątpliwie koteczka ma bardzo bogate życie wewnętrzne, zatem musimy ją kilka razy odrobaczyć, również pod kątem pierwotniaków.
Czekają też Zosię standardowe procedury takie jak sterylizacja, badania w kierunku chorób zakaźnych i szczepienie. Rzadko spotyka się tak wesołe, pogodne i milutkie koty jak ona, nie byliśmy w stanie odmówić pomocy Zosi, ale bez Was tak naprawdę nie mamy za co jej pomóc. Błagamy Was o wsparcie…
Loading...