Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Operacja się udało, wszystko poszło po myśli lekarzy. Maleńka musiała nosić gips i stelaż zewnętrzny blisko 6 tygodni. Po zdjęciu stelaża okazło się, że Honey ma zaniki mięśniowe w łapce, ale mamy nadzieję, że ze względu na wiek uda jej się szybko odzyskać sprawność.
Maleńka Honey znalazła wspaniały dom :)
Powiem Wam szczerze, że ja nie pamiętam jak to było, ale ciocie mówią, ze ja musiałam być kotkiem domowym, może nawet w domu, a nie na ulicy urodzonym i pewnie to było tak, że ja sama wyszłam na spacer, albo ktoś mnie już w domu nie chciał trzymać. Ja pamiętam tylko, że było mi zimno, bardzo zimo i bardzo chciałam się przytulić do czegoś ciepłego. Znalazłam samochód, taki co był jeszcze ciepły, weszłam pod maskę, było tak cieplutko, że zasnęłam.
Nie wiem ile spałam, ale obudził mnie hałas i straszny ból, czułam jakby mi ktoś rozrywał tylne łapki na kawałeczki. Nie wiedziałam jeszcze co się dzieje, chciałam uciekać, ale mi te łapki nie chciały działać… Bardzo głośno krzyczałam i mnie usłyszał kierowca. Podniósł maskę, wyciągnął mnie i zostawił na trawniku. Nie mogłam się ruszyć, żadna tylna łapaka nie chciała działać, mogłam się tylko podciągać na przednich. I tak potwornie bolało… Wiecie, już nie było mi ani zimo, ani nie chciało mi się jeść, tylko chciałam, żeby przestało boleć. Płakałam, ale mijały godziny, a ja miałam coraz mniej siły.
Nie wiem ile czasu tak leżałam, bo z bólu czasem traciłam przytomność. Ciocie to mówią, że tak dobę to na pewno… Sporo ludzi chodziło koło mnie i zawsze jak ktoś szedł to starałam się płakać, tak głośno, jak mogłam, ale nikt się mną nie zajął, wiecie to pewnie przez to jak te moje łapki wyglądają, wszyscy się brzydzili…
I w końcu usłyszał mnie Pan. Usłyszał i sobie nie poszedł tylko wziął ściereczkę, zawinął moje nóżki i zaniósł do lekarza dla kotków. Ja dopiero u lekarza dla kotków jak dostałam leki to się odważyłam na moje łapki spojrzeć – sami zobaczcie jak wyglądają…
Ciocie chcą się mną zająć, chcą żebym miała operację i żebym chodziła, a potem żebym znalazła wspaniały domek. Wiecie, operacja to musi być, bo jak nie będzie operacji to mnie nie będzie – łapki nie zagoją się same… Tylko ciocie nie mają tyle pieniążków, żeby zapłacić na moją operację i powiedziały, żebym poprosiła to na pewno mi dobrzy ludzie pomogą. Ciocie mówią, że jest więcej takich ludzi, jak ten Pan, który mnie z trawnika zabrał, że nie wszyscy są tacy, jak ci, którzy mnie mijali… Naprawdę tak jest? No to ja Was ślicznie proszę, pomóżcie ciociom zapłacić za moje leczenie…
Nazwaliśmy ją Honey. Jest bardzo słodka i bardzo, bardzo kocha ludzi. Na lekach, obolała, zmarznięta tuliła się i mruczała z całych sił. Honey ma połamane obie tylne łapki – jedną ma popękaną a drugą ze złamaniem otwartym. Na domiar złego trzeba użyć droższych śród do zespolenia kości, bo malutka na kości w złym stanie, nie są tak twarde jak być powinny. Prawdopodobnie dlatego jej obrażenia są aż tak duże. Honey musiała niedojadać, albo nikt nie zadbał o odrobaczenie i jej jelita nie wchłaniały tyle pokarmu, ile powinny.
Nie mamy zupełnie funduszy na opłacenie jej operacji, a kwota jaką nam podano jest dla nas niewyobrażalna. Prócz samej operacji będzie trzeba Honey odrobaczyć, zaszczepić i przede wszystkim opłacić jej pobyt w lecznicy, do czasu powrotu do sprawności… Błagamy Was o pomoc, to malutkie kocie dziecko bardzo chce żyć…
Loading...