Marbella, porzucona kocia mama błaga o pomoc dla siebie i dzieci!

Closed
Supported by 132 people
4 930 zł (100%)
Adopcje

Started: 13 July 2021

Ends: 30 September 2021

Hour: 02:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Powiem Wam, że bardzo trudno jest wychować piątkę dzieci. A jeszcze trudniej, jak całe życie było kotkiem domowym i trzeba je rodzić i o nie dbać na ulicy. Ludzie, u których mieszkałam, przeprowadzili się w inne miejsce, ale mnie ze sobą nie zabrali.

Zresztą zostawili nas tam kilkoro. Kiedy wyjeżdżali wiedzieli, że ja mam bardzo, bardzo duży brzuszek i za chwilę urodzę kocięta, ale uznali chyba, że skoro jestem kotkiem to sobie poradzę. Schowałam się w stodole i naprawdę potwornie się bałam. Byłam głodna, chciało mi się pić, zwyczajnie chciałam się położyć na moim ulubionym miejscu, koło człowieka. Kocięta urodziłam następnej nocy, czwórkę małych, chyba zdrowych kuleczek. Naprawdę nie wiedziałam, co robić, skąd wziąć jedzenie, wodę. Do tej pory wszystko dostawałam.

Po jakimś czasie zobaczyliśmy, że do domu wprowadzają się nowi ludzie i moje kuzynki poszły wieczorem sprawdzić, czy nas zechcą. Ludzie się bardzo przejęli, dali nam wodę i coś do jedzenia, ale nas do siebie nie wzięli. Potem się zorientowałyśmy dlaczego - mieszkały z nimi dwa duże pieski, które ani troszkę nas nie lubiły.

Dość szybko, bo po kilku dniach ludzie znaleźli dla nas miejsce u cioć. Powiem Wam, że nie wiem jak ja przeżyłam z moimi dziećmi te dwa tygodnie, w dzień było potwornie gorąco w tej stodole a w nocy bardzo padało i huczało. Okropnie się bałam… Tej nocy kiedy pojechałam do cioć ktoś zadzwonił, że znalazł kociego oseska, który potrzebuje mamy. Czarne jak węgielek maleństwo było w wieku moich dzieci. Wiecie, jak dałam radę w stodole z czwórką dzieci to przecież dam radę w domku z jedzeniem, piciem i w spokoju wykarmić pięć kuleczek. Małe jest słodziutkie i kocham je jak własne dzieci. Kruszynki są zdrowiutkie, lekarze dla kotków mówią, że ślicznie się chowają, że cała piątka jest tłuściutka i starannie pielęgnowana.

Mówią, że jestem bardzo dobrą mamą. Robię co mogę, ale wiem, że w stodole pewnie bym nie dała rady. O mnie nikt do tej pory przesadnie nie dbał, mam problemy z brzuszkiem i ciocie mówią, że muszą mnie dokładnie przebadać. No a potem czeka mnie zabieg, żeby się już więcej nie martwić wychowywaniem kociąt. Kocham moje maluszki, ale naprawdę bardzo się na ten zabieg cieszę. Za jakiś czas, kiedy moje kocięta będą już zupełnie samodzielne i nauczone wszystkiego, co kotek musi umieć, poszukają swoich domków, ciocie obiecały, że zrobią wszystko, żeby domki były kochające, dbające i bezpieczne. Wiecie, chyba mi się jednak w życiu powiodło…

Marbella trafiła do nas z dziećmi, które miały może dwa może dwa i pół tygodnia, najbardziej przypominały szczurki. Miała u nas spędzić noc i jechać do domku tymczasowego. W nocy dostaliśmy zgłoszenie o maleństwie w podobnym wieku znalezionym na ulicy w Warszawie. Pewnie coś wystraszyło kocią mamę przenoszącą miot. Kociak został podkarmiony w lecznicy i ruszył w drogę do nas. Baliśmy się że się Marbelli nie spodoba, ale przyjęła podrzutka od razu. Wymyła, nakarmiła, a potem umyła znowu. Nikt za bardzo o kocią mamę nie dbał wcześniej, więc  musimy ją dokładnie przebadać, zbadać krew, zrobić USG i zabrać do dermatologa. No i jak skończy karmić musimy ją wysterylizować i zaszczepić.

Kocie dzieci będą szczepione dwukrotnie i też musimy je przebadać. Rodzinka musi się też odrobaczyć. Musimy je też dobrze żywić, nie tylko dużo, ale i dobrej jakości jedzonkiem. A naprawdę i mama i maluszki jedzą niesamowite ilości pokarmu. Błagamy o pomoc, koszty są przerażające.

Supporters

Loading...

Organiser
4 actual causes
930 ended causes
Supported by 132 people
4 930 zł (100%)
Adopcje