Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Babunia Mika bardzo dobrze zniosła operację i przesyła pozdrowienia ze swojego domku :)
Przepięknie Wam dziękujemy za pomoc :)
Mam na imię Mika, mam 14 lat i miałam umrzeć 8 lat temu. Ciocie mówią, że ja miałam 1 % szansy, czyli chyba miałam jakieś szczęście… Od 8 lat nie mogę normalnie oddychać. 8 lat to bardzo długo, więcej niż połowa mojego życia, ja już prawie nie pamiętam, że kiedyś było inaczej.
Zaszłam w ciążę i miałam urodzić kocięta, ale nie urodziłam, coś się złego stało i te kocięta we mnie umarły i zostały w środku. Chorowałam, ale przeżyłam. Nikt mnie do lekarza dla kotków nie zabrał. Ciocie mówią, że aż w to nie wierzą, przecież Warszawa, takie duże miasto, przecież tylu jest lekarzy dla kotków… Żyłam tak z martwymi kociętami w środku te osiem lat, aż najpierw odszedł pan, a potem pani, a ich syn oddał mnie ciociom. Mówił, że wiedział, że coś ze mną jest nie tak, ale do lekarza dla kotków mnie nie zabrał…
Teraz jestem w lecznicy, gdzie mam mieć badania i operację. Bardzo się boję. Ciocie mówią, żebym się nic nie martwiła, że będzie dobrze, ale podsłuchałam, jak mówiły, że one też się bardzo boją. Wiecie, ja już jestem takim bardzo dorosłym kotkiem, pewnie nie mam przed sobą bardzo wielu lat, ale jeśli bym mogła żyć normalnie, tak jak kiedyś, to ja bym się i z kilku lat bardzo cieszyła. Wiecie, tak sobie normalnie oddychać, leżeć wygodnie, jeszcze się pobawić.
A ciocie mówią, że są ludzie, którzy o kotki dbają i że ciocie mi takich moich nowych ludzi poszukają. Myślicie, że to możliwe? Że ja jeszcze będę miała taki prawdziwy dom? Na moją operację to strasznie dużo pieniążków potrzeba; na badania i na to, bym mogła w ogóle w lecznicy pomieszkać po operacji. Wiem, że ciocie pieniążków nie mają, ja też zupełnie nie mam, jestem tylko kotkiem… Proszę Was ślicznie, pomóżcie ciociom uzbierać dla mnie pieniążki, ja bym tak bardzo chciała jeszcze normalnie pooddychać…
_____
Mikę znaleźliśmy w internecie, ktoś umieścił jej zdjęcie i pytał, co jej może być i czy próbować ją leczyć, czy może jest do uśpienia… Nie mieliśmy pojęcia, co malutkiej dolega, owszem zakładalibyśmy, że to ciąża, ale w takim stanie miała być „od dawna”. Zmarli właściciele nawet żartowali, że mają kota-wielbłąda… Kiedy przyjęliśmy do siebie Mikę odezwali się do nas inni członkowie rodziny, o stanie kotki wiedzieli, ale ochoczo obarczali winą siebie nawzajem, ale w kosztach jej leczenia nikt nie chce partycypować. I tak Mika jest nasza, fundacyjna. Po wstępnych badaniach wszystko wskazuje na to, że te balony po boczkach małej to obumarła, zmumifikowana 8 lat temu ciąża. Kotka z powodu ucisku nie oddycha normalnie od wielu lat, nie może się wygodnie ułożyć, ale mimo to jest pogodna, garnie się do człowieka…
Loading...