Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Pysia po miesiącu pobytu w szpitalu ma się dużo lepiej, nadal przyjmuje leki i być może będzie je przyjmowała już zawsze, ale ostatnie wyniki badań są naprawdę dobre :) Dziękujemy za pomoc w uratowaniu jej życia :)
Mam na imię Pysia. Ciocie mówią, że tego po mnie nie widać, że kiedy się na mnie patrzy to wyglądam na może troszkę za chudą i trochę zmęczoną, ale tak na pierwszy rzut oka nie jest źle. Dopiero, kiedy spojrzy się na kolor mojej skóry, to nie jest taka różowa jak u kotków, tylko biała, prawie przeźroczysta.
To dlatego, że ja prawie w ogóle nie produkuję krwi. I nikt nie wie, dlaczego tak się dzieje. Może to dlatego, że najadłam się roślin a może zjadłam coś innego a może mój organizm się popsuł i tak teraz już robi… Miałam dom, ale ludzi, u których mieszkałam nie było stać na leczenie mnie i trafiłam do cioć. Muszę mieszkać całodobowym szpitalu dla kotków, bo bardzo trudno mi się oddycha i w każdej chwili mogę oddychać jeszcze gorzej a tu mają takie fajne pojemniki gdzie kotkom łatwiej jest złapać oddech.
Ciocie mówią, że ja tak oddycham, bo nie mam krwi, która by mi roznosiła tlen po moim ciałku. Nie mam nawet siły jeść, ale ciocie starają się mnie karmić i dostaję też jedzonko od razu do środka kotka, żebym się nie musiała męczyć gryzieniem. Ja wiem, że na świecie jest dużo potrzebujących kotków, a ja jestem jedna i to taka zwyczajna, ale ja tak bardzo bym chciała przeżyć, a bez badań i dolewania krwi mi się nie uda. Chciałam Was pięknie poprosić o pomoc, te wszystkie badania i samo mieszkanie w szpitalu dla kotków są naprawdę bardzo drogie a ja mam tu spędzić kilka tygodni…
Pysię przekazali nam ludzie, których nie było stać na jej leczenie. Sama transfuzja krwi, bez której koteczka nie przeżyje to koszt ok. 450 zł. Jeden dzień pobytu w całodobowym szpitalu to mniej więcej 200 zł, a nie możemy przenieść jej do lecznicy bez całodobowej opieki, bo z powodu koszmarnej anemii Pysia ma problemy z oddychaniem i trzymaniem ciepłoty ciałka, w każdej chwili może potrzebować pobytu w inkubatorze, który będzie ją ogrzewał i dostarczał jej tlen. Malutka musi mieć jeszcze min. dwa razy w tygodniu badaną krew, żeby sprawdzać, czy jej stan się polepsza, czy wdrożone leczenie w ogóle działa.
Nigdy jeszcze nie widzieliśmy tak złych wyników krwi, nie wiemy, dlaczego Pysia ma jej tak strasznie mało, a koszt konsultacji hematologicznej to kolejne kilkaset złotych. Koteczka ma niespełna rok, a jest drobniutka jak półroczne kocię, ma jednak ogromną wolę życia! Ujmuje każdego, kto ją zobaczy, każdego cichutko nawołuje, żeby podszedł, pogłaskał i poświęcił jej chwilę uwagi.
Nigdy nie byliśmy w tak złej sytuacji finansowej, nie mamy żadnych oszczędności, bez Waszej pomocy nie będziemy w stanie nawet spróbować uratować Pysię.
Loading...