Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani, stał się cud - Jaś i Małgosia znaleźli wspólny domek na zawsze <3 <3 <3
Jestem Małgosia, a ten piękny czarny kocurek to mój brat Jaś. Urodziliśmy się w domu, od zawsze mieszkaliśmy z ludźmi, aż do dnia, kiedy nas do domku przestano wpuszczać. Nie wiem, za duzi urośliśmy może, a może po prostu się znudziliśmy?
Błąkaliśmy się po ulicy, zaczepiając mijających nas ludzi, ocieraliśmy się o nogi, wdzięczyliśmy się nie tyle o jedzenie, co o głaski. Wiecie, dzikie kotki to unikają ludzi, a dla nas ludzie zawsze byli całym światem. Nikt nas jednak nie chciał zabrać do siebie, do domku, nieważne jak bardzo się wdzięczyliśmy… Nie mamy jeszcze roczku, a już wiemy, czym jest porzucenie i bezdomność. Spaliśmy czasem pod krzaczkiem, czasem pod samochodem - cały czas do siebie przytuleni. Z jedzeniem to nawet nie było najgorzej, w dużym mieście jest dużo śmietników, można z nich zawsze coś wygrzebać.
Najgorzej było przez pierwsze kilka dni, my niczego nie potrafiliśmy – ani znaleźć miejsca do spania, ani jedzonka czy wody. Potem powoli się dostosowaliśmy, ale ani na chwilę nie przestaliśmy tęsknić za domkiem i wdzięczyć się do napotkanych ludzi z nadzieją, że zechcą nas polubić. A może z czasem i pokochać… Ciocie obiecały nam, że zrobią wszystko, żebyśmy trafili do wspólnego domku. Takiego, który będzie o nas dbał i nigdy się nas nie pozbędzie. Tylko najpierw musimy mieć badania, jakieś zabiegi i zastrzyki, żeby być zdrowi. Nie boimy się ani tych zabiegów, ani tych zastrzyków. Boimy się tylko, że nikt nie zechce zabrać nas do domku we dwójkę…
Historia Jasia i Małgosi jest przedziwna i sami nie wiemy, jak to z nimi dokładnie było. Ot, nagle na osiedlu w Warszawie pojawiła się dwójka słodkich kotków. Biegały za ludźmi z płaczem, a jak ktoś przystanął, kręciły wokół nóg ósemki. Ich losem zainteresowała się nasza wolontariuszka. Skontaktowała się z okoliczną karmicielką. Dowiedziała się, że kotki błąkają się od jakiegoś czasu i w sumie to cud, że są całe i zdrowe – że nie potracił ich samochód ani nie skrzywdził żaden człowiek czy piesek. Jaś i Małgosia są ogólnie zdrowi, ale wymagają odrobaczenia, odpchlenia, kastracji, szczepień i musimy im wykonać testy na choroby zakaźne. Z naszych oszczędności opłaciliśmy im trzy pierwsze dni pobytu w lecznicy, a spędzą w niej jakieś dwa tygodnie.
Błagamy Was o pomoc…
Loading...