Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Koty dziękują za tak ogromne wsparcie <3
Koty, których nikt nie chce… To dla nich jest ta zbiórka.
One zawsze były z nami. Niektórych już nie ma, ale wiele z nich żyło i żyje tylko dzięki nam. O nie nikt nie pyta... A jeśli pyta, to szybko rezygnuje, dowiadując się, że chore, że nieufne... Obecnie mamy ich około stu. To bardzo dużo... W naszych domach tymczasowych dostają szansę na godne i szczęśliwe życie. Nikt z nas nie liczy godzin spędzonych w przychodniach weterynaryjnych, nieprzespanych nocy. Nie skarży się na problemy z podawaniem leków czy kroplówek i nie wspomina o ilości wylanych łez.
Rzadko piszemy o tych kotach, bo są takie niemedialne, chore, potrzebujące ciągłej opieki. Kiedy odchodzą, to po cichu pozostawiając po sobie tylko rozdarte serce opiekuna. Ale takie koty kocha się najbardziej i one też kochają całym sercem, jakby wiedziały, że żyją tylko dzięki opiece ludzi, którzy się o nie troszczą. Każdy, który odejdzie, żyje w naszej pamięci, a my wierzymy, że za Tęczowym Mostem brykają szczęśliwe i zdrowe.
Czasami jednak myślimy, jak duże koszty generują. Ile potrzebują pracy i specjalistycznej opieki. My dajemy im dożywotnio dom i ogrom miłości. Ale musimy im również zapewnić utrzymanie i leczenie. Często myślimy, co z nimi będzie, gdy braknie nam funduszy.
.....................................................
Ktoś kiedyś zapytał mnie: "Dlaczego ratujecie koty bardzo chore, niepełnosprawne czy stare? Czy nie lepiej za te pieniądze, które przeznaczacie na 1 kota, uratować 10 zdrowych?" Odpowiedziałam: "Spójrz na moje koty, popatrz im w oczy i pomyśl - czy odmówisz im prawa do życia? Tylko dlatego, że są stare, chore czy niepełnosprawne? One czują się dobrze dzięki lekom i specjalnej opiece. Musisz mieć świadomość tego, że to niejednokrotnie człowiek ponosi winę za ich stan zdrowia, ich kalectwo, za ich bezdomność." "Masz rację, one maja prawo żyć. To przykre, że jeden krzywdzi, a drugi musi to naprawiać i sklejać ten rozbity koci świat." "Chcesz wiedzieć, jak sklejamy ich rozbity koci świat? Posłuchaj naszej opowieści."
........................................................
Nigdy nie wiemy, w jakim stanie jest kot, którego przyjmujemy pod swoją opiekę. Dopiero wizyta u lekarza i przeprowadzona diagnostyka daje odpowiedź. Wiele kotów jest starych. Często na starość wyrzucane są na ulicę przez właścicieli lub ich spadkobierców. Bo chorują, bo generują koszty. Niektóre to koty wolno żyjące, potrzebujące pomocy lekarskiej. I jedne, i drugie z reguły zostają z nami już na zawsze.
Dbanie o kota seniora nie jest łatwe. Potrzebna jest specjalna dieta, obserwacja, częste wizyty u lekarza i badania kontrolne. I choć są spokojne i niekiedy piękne, nikt ich nie chce adoptować. Wiesz dlaczego? Wielu boi się rozstania, tego, że kiedy kot odejdzie, a człowiek zdąży się do niego przywiązać, będzie cierpiał po jego stracie. Człowiek boi się własnych uczuć, nie licząc się z uczuciami kota. Ale tego nie zmienimy.
Być może pamiętacie naszą fundacyjną babunię Honorkę, która po 18 lat życia na wolności znalazła swoje miejsce w DT i odeszła w wieku 23 lat - szczęśliwa, otoczona miłością i opieką.
Kiedy zgarniamy z ulicy kota z wypadku, nie zastanawiamy się, co będzie potem. Ratujemy. Ale czasami okazuje się, że kot ze względu na kalectwo, pozostaje z nami. Pamiętacie Amorka z uszkodzonym kręgosłupem – kota postrzelanego przez człowieka? Zrobiłyśmy wszystko, co było możliwe. I choć Amorek czuje się świetnie, niestety nigdy nie wróci do normalności i będzie skazany na człowieka i jego pomoc.
To radosny kocurek, kochający bezgranicznie swoją opiekunkę. Potrzebuje pomocy przy załatwianiu potrzeb fizjologicznych, higieny i oczywiście tony pokładów i jednorazowych pieluszek. Nie tylko Amorek jest suwaczkiem. Pod opieką mamy wiecej takich kotów. Opieka nad nimi jest trudna i prosta zarazem.
Mamy masę kotów z chorobami przewlekłymi lub nieuleczalnymi. Dla nich nasze domy tymczasowe są ostatnią przystanią. Żyją do czasu, kiedy przyjmowane leki, pozwalają im żyć bez bólu.
Zdajemy sobie sprawę, że każdy dzień może być ich ostatnim. Wszystko to dla nas jest wielkim stresem i nie sposób nad tym zapanować.
Tym kotom również musimy robić częste badania kontrolne. Za każdym razem z niecierpliwością oczekujemy wyników. Gdy są lepsze, czujemy ulgę, satysfakcję i mamy wrażenie, jakby ogromny ciężar spadł nam z serc. To dodaje nam energii do dalszej pracy.
Zamieszkują u nas koty z FELV i FIV. Ludzie boją się je adoptować, choć przy odpowiedniej opiece mogą żyć długo. U nas te koty mają godne życie. One również wymagają częstych badań kontrolnych, często podawania leków, zwłaszcza odpornościowych.
Czasami padamy ze zmęczenia. Jednak sił dodaje nam widok tych kotów, kiedy radośnie się bawią, biegają po domu, przytulają się i mruczą. One mimo swej niepełnosprawności lub choroby tak bardzo cieszą się życiem i okazują swoją miłość i wdzięczność.
Każdy nieadopcyjny kot to koszty leczenia, leków, odpowiedniej diety, a często też rehabilitacji. Niektóre koty podane jako przykłady miały już swoje zbiórki, przeważnie w momencie przyjęcia pod opiekę fundacji. Zbiórka była celowa na określony cel – najczęściej diagnostykę, leczenie, operację, drogie leki.
Ale takie koty wymagają ciągłej opieki. Ta zbiórka jest właśnie na taki cel - na opiekę dalszą.
.....................................................
Jak my wolontariusze odnajdujemy się w tym wszystkim? Niestety, nie jesteśmy robotami bez serca. Na co dzień mierzymy się z cierpieniem, chorobami i śmiercią. Czy da się do tego przyzwyczaić? Nie, nie da się. Ale mamy świadomość, że tylko dzięki naszej opiece te koty funkcjonują normalnie. Nawet te kalekie nie przejmują się swoją ułomnością. Nie cierpią, nic ich nie boli i co najważniejsze, nie umierają samotnie na ulicy.
I mimo wielu łez wylanych przez nas, jest to dla nas najpiękniejsze i najważniejsze.
I w ich imieniu prosimy o pomoc.
Loading...