Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Z całego serca dziękujemy wam za wsparcie naszych podopiecznych. Dzię Wam udało nam się wyrównać dług za rok 2021. Przed nami kolejny rok i kolejne wyzwania. Mamy nadzieję, że nadal będziecie śledzić nasze kocie historie i wspomagać nasze działania :)
Jak zacząć? Jak prosić o pomoc? To teraz chyba trudniejsze pytania niż te, z którymi musimy się mierzyć na co dzień... Myśleliśmy już o tym od wielu dni, by prosić Was o pomoc w spłacie zadłużenia oraz pomoc w zakupie karmy dla naszych obecnych podopiecznych. One przecież tak proszą...
Ale to jeden z komentarzy pod postem o zaginionym kociaku „Pomogła jak zwykle niezawodna Fundacja Felineus” – zatrzymał nas w biegu zmagań o kocie życie. Bo w tym samym dniu otrzymaliśmy od wolontariuszki, opiekującej się Miśkiem, fakturę za nocną wizytę w lecznicy w wys. 300 zł. Okazało się, że Misiek musi trafić do szpitalika, więc rano został tam odwieziony. I ten komentarz i ten rachunek sprowokował nas do zadania pytania, jak długo będziemy niezawodni? Jak długo damy radę? A ten rachunek to kropla w morzu innych - opiewających co miesiąc na tysiące złotych.
Rok temu zwróciliśmy się do Was z prośbą o pomoc w podobnej sprawie, bo byliśmy zadłużeni po przysłowiowe uszy. Sytuacja ludzi była wtedy trudna, bo pandemia, bo lockdown. Wtedy tę pomoc otrzymaliśmy, za co do dziś jesteśmy wdzięczni, bo przetrwaliśmy tylko dzięki Wam - ludziom o dobrych sercach. Kociaki - delegacja w ilości sztuk trzech też dziękują :)
Nikt nie spodziewał się wtedy, że to będzie trwało tak długo. Chyba wszyscy przyzwyczailiśmy się do nowej rzeczywistości, do maseczek, wirusów i ich coraz to nowszych mutacji, ale jedno pozostało niezmienne – ilość porzucanych kotów. To jest stały element polskiej rzeczywistości, pewno taka tradycja narodowa mimo apeli o kastrację, którą często wykonać można za darmo.
Nowy rok rozpoczęliśmy tradycyjnie z długami i pustą kasą. Jesteśmy fundacją utrzymującą się tylko z darowizn dobrych ludzi, zbiórek, które organizujemy na portalu Ratujemy zwierzaki, a ponieważ jesteśmy jedyną fundacją w Rzeszowie codziennie jesteśmy zasypywani e-mailami, telefonami z prośbą o pomoc dla kotów, malutkich, dużych, po wypadkach, porzuconych, chorych. Są to telefony z całego województwa i cieszy nas fakt, że jesteśmy rozpoznawalni, że ludzie nam ufają... Wszyscy proszą, niektórzy żądają, straszą, obrażają, ale nikt nie zapyta, czy mamy za co ratować te kocie bidy, skąd na to bierzemy fundusze? Mamy pomóc, bo jesteśmy od tego. Wierzcie nam, że staramy się jak możemy, by uratować jak największą ilość kotów, ale na to potrzebne są pieniądze. Ubiegły rok zakończyliśmy z 172 podopiecznymi na stanie. Żadna wolontariacka fundacja w Polsce nie ma tylu podopiecznych.
I choć liczba 307 zaadoptowanych kotów cieszy ogromnie, to wciąż mamy ten sam problem - finanse...
Niejednokrotnie już prosiliśmy o pomoc Urząd Miasta Rzeszowa o jakieś stałe dofinasowanie, ale tam również nie znaleźliśmy zrozumienia. Nie mamy siedziby stałej, koty przebywają w domach tymczasowych, ale kiedy są chore, musimy często je izolować, by nie zagrażały pozostałym i wtedy jedynym wyjściem jest koci szpitalik w lecznicy, który tani nie jest. A najgorsze jest to, że gdy kot odchodzi, zbiórka „umiera”, a my zostajemy z długami, których nikt nam nie anuluje. Tak było ostatnio z Prisillą, Odyseuszem, Majorką i wieloma innymi. W listopadzie 2020 r. przeprowadziliśmy interwencję i wyrwaliśmy 51 kotów z piekła, z „obozu koncentracyjnego”. Zebrane na tę akcję pieniądze nie wystarczyły, gdyż większość kotów wymagała długotrwałego leczenia, pobytu w szpitaliku, a walka o ich zdrowie trwa jeszcze do dzisiaj.
W każdej fundacji czas później jesieni to okres, kiedy wszyscy wolontariusze biorą głęboki oddech, bo wiedzą, że sezon kociakowy się powoli kończy, a pojedyncze zgłoszenia łatwiej jest nam ogarnąć. Ale takiego obrotu spraw nie spodziewał się nikt. Wynikiem tej interwencji jest olbrzymi dług w lecznicach, ale też również satysfakcja, że dla tych kotów piekło się skończyło, wiele z nich znalazło domy, a te leczone znajdą je na pewno.
Oprócz kosztów związanych z leczeniem dochodzą koszty zakupu karmy, często są to karmy specjalistyczne, bo mamy koty nieadopcyjne z różnymi przewlekłymi chorobami (białaczka, trzustka, niewydolność nerkowa, alergie). W tej chwili w domach tymczasowych fundacji przebywa około 140 kotów (stan na koniec marca 2021), które musimy nakarmić, zapewnić żwirek, wiele z nich leczyć.
W gąszczu ludzkiego okrucieństwa wobec zwierząt znajdują się ludzie, którzy nie są obojętni na ich los. I mocno wierzymy w to, że pomożecie nam uratować fundację, że wspólnie spłacimy długi i dalej będziemy niezawodni. Jak trudno jest prosić o pomoc, wie ten, kto prosi. Ale my nie prosimy dla siebie, prosimy dla naszych podopiecznych, bo one same nie potrafią. Kiedy widzimy wpatrzone w nas oczy uratowanych kotów, wiemy, że musimy Was błagać o przysłowiowy grosik, bo wdzięczność zwierząt nie ma ceny.
Prawda jest taka, ze bez Waszej pomocy sobie nie poradzimy, nigdy sobie zresztą nie radziliśmy. Zawsze mieliśmy w Was oparcie i słowne, i finansowe. Czasy stają się coraz bardziej ciężkie i chyba jak na razie nic się nie zmieni. Wierzymy, że Wasza pomoc będzie dla nas światełkiem w tunelu. Da nam nadzieję, że warto pomagać, rozjaśni mroki fundacyjnej działalności, a kiedy braknie nam sił zapali zgaszone gwiazdy. Prosimy, nie zawiedźcie nas i teraz, bo nie chcielibyśmy stanąć przed murem bezsilności i nie chcielibyśmy zawieść naszych podopiecznych.
A w załącznikach faktury z tylko dwóch lecznic i tylko za JEDEN miesiąc... Może to pomoże Wam zrozumieć nasz problem... Obecnie zalegamy z zapłatą za dwa, a kolejnego jest już połowa :(
Loading...