Kociak wytrząśnięty z rynny i jego przerażona rodzina wołają o pomoc!

O kotach w Drożdżówce usłyszałyśmy od Agnieszki (Aga ma od nas 3 koty i wspiera nas nieustająco i zbiórkowo i transportowo), która wypatrzyła mamuśkę razem z małymi.

Słaby to teren, bo to ośrodek, w którym osoby same wymagają pomocy. Kotka też za sypialnię obrała sobie miejsce mało bezpieczne, przy kotłowni - węgiel, stare rynny, medyczne łóżka, jakieś odpady...

Kiedy dotarłyśmy na miejsce jeden kot (podrostek) był już złapany przez Agę - skończyła biedna cała zakrwawiona, bo kicia nie bardzo miała chęć współpracować. Nam została do złapania mamuśka z małymi, na szczęście z nią i jednym malcem poszło szybko. Skuszone na saszety zostały zapakowane do transporterów. Za to drugi rudy i biało czarny smrodek zapewnili nam zabawę w rodeo...

Rudy chował się w pozostałości sprzętów medycznych, ale na miauczenie Kaliny postanowił z ciekawości sprawdzić co to za nowa mamuśka i został capnięty za kark i włożony do transportera ze złapanym już rudziakiem. Mały czarnuszek z kolei jeszcze przed naszym przyjazdem zablokował się w rynnie. Wiecie co to by było gdybyśmy nie przyjechały?! Wyciągnęłyśmy ze sterty rynien tę konkretną, w której uwięził się mały i (dosłownie!) wytrząsnęłyśmy go do transportera z resztą rodzeństwa. Ekipa jest brudna, zmęczona, ale będą z nich ludzie, a właściwie koty. Mamusia jest mega cudowną szylką.

W jednej z tych rur okrywał się maluch:

Ekipa pojechała do weta odczyścić się, odrobaczyć, matka chyba jest w kolejnej ciąży więc i kastracja, ale już teraz szukamy ekipie domu tymczasowego - dla mamy i trójki maluchów i osobno dla niespełna rocznej koteczki jak będzie po kastracji...

Musimy opłacić im chwilowy pobyt w hoteliku, testy, karmę, badania, odrobaczenie... Pomóżcie!