Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Nic nie wróci życia Jadzi i Stefana... Ale sprawca poniesie karę! Patryk M., oskarżony i skazany za rozbój, wymuszanie i uszkodzenia mienia, skatowanie kotów i psa, spędzi w więzieniu 5 lat.
"W pierwszym procesie Patryk M. został skazany na 4 lat więzienia, w tym dwa lata za znęcanie nad zwierzętami.
Dziś sąd uznał, że to za mało i dołożył 1,5 roku więzienia za zwierzęta i łączny wyrok 5 lat pozbawienia wolności.
W roli oskarżyciela posiłkowego występowała w tej sprawie Fundacja Psoty i Koty, która sprawowała opiekę nad skrzywdzonymi kotami." - szczecin.naszemiasto.pl/zabil-psa-i-okaleczyl-koty-w-szczecinie-dostal-nowy-wyrok
To, co wydarzyło się w Szczecinie, mrozi krew w żyłach.
W zeszłym roku swój dom w tym mieście znalazła para dwóch stareńkich persów, które wcześniej trafiły pod naszą opiekę. Wszystko było fantastycznie, koty pomimo sędziwego wieku cieszyły się wspaniałym zdrowiem.
W styczniu tego roku odszedł Stefan, ale to nie była zwyczajna śmierć. Jego głowę rozbiło żelazko, które spadło na niego z dużej wysokości. Opiniowało dwóch niezależnych weterynarzy. Wszyscy uznali to za bardzo nieszczęśliwy wypadek. Żelazko stało na suszarce, kot wskoczył, stało się.
Teraz dopiero zdajemy sobie sprawę z tego, jak bardzo się myliliśmy. 22 lutego opiekunka została zaalarmowana przez swoje dzieci, że coś dzieje się z kotką Jadzia. Kotka miała rozcięty pyszczek, bardzo płakała i nie wstawała na łapki. Pokryta była swoim moczem, nie było z nią kontaktu.
Weterynarz stwierdził, że może być to kolejny atak padaczki i podał leki. Opiekunce jednak coś nie pasowało, bo kotka bardzo płakała przy każdym ruchu. Pojechała do innego weterynarza, który wykrył obustronne złamanie miednicy. Wszystko zaczęło składać się w jedną całość...
Zaczęliśmy analizować. Problemy ze zdrowiem kotów zaczęły się w grudniu. Rany na pyszczkach, przekrwione oczy, obrzęki, stłuczenia, wycofanie i stres. Wcześniej koty, pomimo swojego wieku, były pełne wigoru i wskakiwały na duże wysokości, co wydawało się tłumaczyć wszystko. W połączeniu z padaczką, na którą były leczone, stanowiło to mieszankę wybuchową. Żelazko spadło samo - zdarza się. Jadzia uderzyła się w oko - zdarza się. Jadzia w wyniku ataku padaczki przygryzła sobie pyszczek - to również się zdarza. Jednak złamana miednica oraz urazy, które weterynarz porównał do takich samych jak po silnym uderzeniu samochodem, u niewychodzącego kota... To nie jest przypadek.
W grudniu 2018 razem z opiekunką i jej dziećmi zamieszkał 19-letni mężczyzna ze Szczecina. Sumiennie pomagał we wszystkich obowiązkach domowych, był miły i uczynny. Nikomu nie przeszło przez myśl, że kiedy zostawał sam w domu, katował koty bez cienia litości...
Stefan nie zginął w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Jego głowa została roztrzaskana żelazkiem przez chłopaka, który mieszkał z opiekunką. Widok konającego zwierzęcia napawał go tak bardzo, że pozwolił mu wykrwawiać się przez wiele godzin w ogromnych męczarniach, gdyż kot znaleziony został jeszcze żywy, po wielu godzinach od jego wyjścia z domu.
Jadzia nie złamała miednicy sama. Nie poraniła się sama, nie podbiła sobie oka. Wszystkich urazów koty doznawały wtedy, kiedy ostatnią osobą przebywająca w mieszkaniu był 19-letni mężczyzna ze Szczecina. Wczoraj u weterynarza opiekunka wezwała policję i opowiedziała o swoich podejrzeniach. Po powrocie do domu, policja odnalazła mężczyznę leżącego pod sklepem, nieprzytomnego po upojeniu alkoholowym. Nigdy wcześniej nie sięgał po alkohol... To wydawał się taki grzeczny chłopiec! Na wyrzuty sumienia za późno.
Mężczyzna został przewieziony do aresztu, jest przesłuchiwany, nie przyznaje się do winy. Opiekunka nie ma już łez, my też. Nie mamy pojęcia, jak to się stało, że ani my, ani opiekunka, niczego nie skojarzyliśmy. Oprawca wykorzystał wszystko i wszystkich - żaden weterynarz nie podejrzewał, że może tutaj dochodzić do przemocy, bo wszyscy znali opiekunkę i wiedzieli, że przychodzi z kotami z każdym, najmniejszym katarem. Wszystko tłumaczyła padaczka - nikt nie zaobserwował u kotów ataku, no ale musiały występować, skoro koty odnosiły obrażenia. Chcąc znaleźć przyczynę, wszyscy daliśmy się oszukać.
Jako Fundacja dopilnujemy tego, aby zwyrodnialec poniósł karę najsurowszą z możliwych. W Sądzie w Szczecinie reprezentować będzie nas kancelaria adwokacka Pana Michała Gajdy, a Pan mecenas zaproponował zrobić to dla tych zwierząt pro bono. Nie mamy słów, by opisać naszą wdzięczność. Potrzebujemy Państwa wsparcia na podróże do Szczecina - to miasto oddalone od nas o 600 km.
Potrzebujemy wsparcia na leczenie Jadzi - czeka ją operacja, bez której już nigdy nie wstanie na łapki oraz na koszty postępowania sądowego.
Koszt hospitalizacji kota w Przychodni Weterynaryjnej Małych Zwierząt Leonard Gugała wynosi 95 zł/doba. Do hospitalizacji doliczyć trzeba koszty leków w przypadku Jadzi (kroplówki, leki przeciwbólowe, leki wspomagające przy osłabieniu i wyczerpaniu organizmu oraz specjalistyczna karma wspomagająca rekonwalescencję).
W przypadku zabiegu operacyjnego koszty oscylują się na kwotę 2500 - 3000 zł. Wyżej wymienione ceny nie obejmują dodatkowych badań tj. krwi, usg, rtg oraz innych konsultacji specjalistycznych, które w razie konieczności zostaną wykonane.
Obecnie weterynarz Leonard Gugała ocenił stan zdrowia Jadzi: duże problemy z poruszaniem się, złamanie miednicy (kości biodrowe złamane), anemia, podwyższony poziom mocznika. Nasz weterynarz zalecił hospitalizację, by ustabilizować stan Jadzi. Ocenił, że takie obrażenia spowodowac mogłyby jedynie wypadki komunikacyjne, upadki z dużych wysokości lub urazy mechaniczne.
Mężczyzna katował koty, a po wszystkim, z nieświadomą i oszalałą z troski opiekunką wzorowo jeździł na wizyty do weterynarza. Kto podejrzewałby najbliższą osobę o takie rzeczy?
Nie potrafimy opisać naszego żalu. Rzeczywistość okazała się tak brutalna, że skala okrucieństwa przekracza nasze progi empatii. Zrobimy wszystko, by mężczyzna odpowiedział za swoje czyny.
Prosimy, pomóżcie nam wsadzić go za kraty i pomóc Jadzi stanąć na łapki.