Malinka - krówka, która dostała od nas życie

To jest Malinka. Malinka jest naszym nowym dzidziusiem. Nie będzie mięsem, nie będzie krową mleczną. Będzie po prostu szczęśliwą i kochaną Malinką. Kolejne uratowane życie!

"Cześć, jestem Malinka! Moja mama jest krową mleczną. Oznacza to, że co jakiś czas musi urodzić cielaka po to, żeby mieć laktację - jak każdy ssak. Mleko zabierane jest dla ludzi, którzy myślą, że krowie mleko po prostu leci z cycków. Tak nie jest, gdyby tak było, cielęta nie musiałyby się rodzić i trafiać na rzeź lub do dalszej hodowli mlecznej.

Kiedy moja zastępcza mama Iwona i zastępczy tatuś Patryk mnie poznali, wiedziałam już, że mnie nie zostawią, widziałam to w ich oczach. Dwa tygodnie po tym, jak ich poznałam, zamieszkałam z nimi. Nie ma tu na razie innych krów, ale są koniki, koty, psy, króliki i ja. Moja zastępcza mamusia mówi, że to teraz mój dom, taki na zawsze"

To pewnie powiedziałaby Malinka (bo tak dostała od nas na imię) gdyby umiała mówić. Malinka jest cudownym cielaczkiem, maleństwem, kochanym stworkiem. Wystarczyło mi jedno spojrzenie w jej oczy, żeby ją pokochać. To jeszcze dziecko, chce żyć, być kochana. I będzie.

Dla Malinki musimy kupować preparat mlekozastępczy i witaminy. Na tą chwilę był już u małej lekarz, zbadał ją i stwierdził, że wygląda zdrowo. 

Zakup Malinki kosztował nas 600 zł. Jedno opakowanie zastępczego mleka to koszt 115 zł. Wkrótce będziemy powolutku włączać do jej diety paszę, już teraz podskubuje sianko. Za kilka dni powolutku będziemy przyzwyczajać małą do wychodzenia na pastwisko.

Oto Malinka, sami spójrzcie jaka jest słodka:

Pomóżcie Malince rozpocząć nowe, szczęśliwe życie. Przyjmując pod swój dach jedną krówkę i jednego cielaka nie zmienimy tego, jak wygląda przemysł mleczny, ale Malinka jest, żyje, będzie bezpieczna i kochana - na tym się musimy skupić. Całość zebranych środków trafi do Malinki. Zbieramy na mleko zastęcze, paszę, witaminy.