Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Bardzo Wam dziekujemy za każdą wpłątę - to dzięki Wam możemy pomagać bezdomnym zwierzetom. <3
W piątek zadzwonił do nas Pan z miejscowości pod Wyszkowem, w której kilka lat temu łapałyśmy porzucone nieufne suczki. Od kilku dni pod sklepem błąkał się pies. Nie jest to pies nikogo z okolicy, na pewno wyrzucony z samochodu, bo ludzie tutaj tak robią. To nie pierwszy. Gmina ma umowę ze schroniskiem o kiepskiej reputacji, a w weekend nikt nie odłowi psa.
W sobotę rano pojechałyśmy na miejsce w ciemno, nie wiedząc, czy znajdziemy psa. Pan niestety nie miał możliwości jego zabezpieczenia. Z początku go ominęłyśmy. Szukałyśmy dużego psa, biegającego między samochodami, żebrzącego o jedzenie. Zastałyśmy go skulonego na trawniku przed sklepem, bez schronienia, przemokniętego, trzęsącego się i niereagującego na próby kontaktu.
Gdy tylko zobaczył jedzenie, Lord wstał. Podszedł, dał sobie założyć smycz, pozwolił się podnieść i wsadzić do samochodu. W aucie po chwili zasnął. Odjeżdżając, zaczepił nas ktoś miejscowy, kto przyjechał na zakupy: "Dobrze, że go Panie zabieracie. Duży pies, dzieci się boją, żona się boi jechać sama do sklepu."
My też cieszyłyśmy się, że jedziemy z psem do lecznicy, mimo braku środków na zapewnienie mu opieki. Od razu było widać, że coś mu dolega. Po drodze kaszlał, większą część spał, był osowiały.
Okazało się, że Lord ma gorączkę, babeszjozę i od razu został w szpitalu. Gdyby Pan do nas nie zadzwonił, za kilka dni mogłoby go nie być...
Po wyzdrowieniu Lord okazał się cudownym kanapowcem. Jest młody (ma maksymalnie dwa lata), lubi ludzi i inne zwierzęta. Na pewno miał dom i został porzucony.
Zbieramy na pokrycie kosztów leczenia oraz kastracji Lorda.
Loading...