Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Na początku lipca 2022 roku odebraliśmy od właścicieli na podkarpaciu suczkę labradorkę o imieniu Gerda… wtedy Gerda dostała nowe życie…
Gdy zobaczyliśmy Gerdę na posesji w za ciasnym, pełnym odchodów kojcu, niezadaszonym, stojącym w pełnym słońcu, kojcu w którym były puste miski i „basen” z obrzydliwą zgniłą wodą, Gerdę z przerośniętymi pazurami, guzem na łokciu i ropniem na oku wstrzymaliśmy oddech. Mimo to Gerda powitała nas niezwykle radośnie – jakby rozumiała.
Gdy ją zabraliśmy z podwórka poszliśmy na długi spacer. To był bardzo trudny spacer – ona była jak dzika, chciała wywąchać wszystko to czego nie mogła przez wiele lat. Zatrzymywała się na bardzo długo przy jakiejś odrobinie trawy albo gnała przed siebie, nie zwracając uwagi na drugi koniec smyczy. Gdy już największa ekscytacja minęła, wraz z cudowną Ciocią Małgosią – dzięki której wyciągnęliśmy ją z tego strasznego miejsca - pojechała do Krakowa, aby dobę później trafić pod opiekę nowej rodziny.
Nie mogliśmy uwierzyć, że tak szybko znalazła się rodzina – młodzi ludzie z 3 dzieci – która chce Gerdę, mimo iż wiedzieli, że lata zaniedbań mogły – i jak się później okazało – doprowadziły do jej fatalnego stanu psychofizycznego.
Gerda była wylękniona, bała się wyjść z domu – jakby obawiała się, że ją gdzieś znowu zamkną, zapomną o jej istnieniu, i zostanie sama jak wtedy, w kojcu. Oddawała mocz w domu, okropny, o chemicznym zapachu, nie była zaszczepiona, ani wysterylizowana, miała koszmarny kamień na zębach, śluzowo-ropny wypływ z lewego oka, wrzodziejący guz wielkości śliwki na łokciu i krwisty wypływ z dróg rodnych. Przy tym wszystkim była dzika, ale bardzo kochana. Przez te prawie 2 lata Gerda przeszła wiele różnych badań, różnych diagnoz, operacje, przyjęła ogrom leków, co pochłonęło mnóstwo środków finansowych jej rodziny i będąc już staruszką postarzała się jeszcze bardziej.
Tutaj muszą nastąpić podziękowania dla rodziny Gerdy - bo dali jej co mieli najcenniejsze, czas, opiekę, miłość, cierpliwość, miłość, szacunek, miłość… morze miłości bo bez miłości kto dałby radę znosić tyle jej dziwactw (zaszłość po ciągłym pobycie w wyniszczającym kojcu), załatwianie potrzeb w domu i towarzyszący mu ciągły odór, mnóstwo wizyt w lecznicach i ogrom leków i suplementów, o których trzeba było pamiętać każdego dnia, kilka razy dziennie.
Pojawił się niestety kolejny problem – schody… te życiowe i te architektoniczne. Rodzina mieszka w bloku na 3 piętrze, a motoryka Gerdy znacząco osłabła. Nie było szansy na zmianę miejsca zamieszkania. Oczywiście dom z ogrodem służyłby każdemu i rodzinie, i Gerdzie, ale to jest poza możliwościami rodziny.
Przepłakane noce, długie przemyślenia, dyskusje, analizy i bardzo ciężka dla rodziny, bardzo trudna i obciążająca dla Cioci Małgosi decyzja. Gerda wraca na podkarpacie. Dom Cioci Małgosi to jedyne miejsce, do którego z pełnym zaufaniem i wielką nadzieją rodzina zawiozła Gerdę. Gerda ma dom z ogrodem, 6 psich towarzyszy, Ciocię Małgosię dzięki której dostała szansę 2 lata temu, dramatyczne karty informacyjne z ostatnich badań weterynaryjnych i na wyprawkę karton leków.
Do wcześniejszych dolegliwości Gerdy doszły cysty mnogie na jajnikach, escherichia coli, problemy z tarczycą, chore stawy i ogniska nowotworowe.
Gerda ma 13 lat i bardzo mało czasu, ale chcemy, żeby ten czas był najlepszy - na tyle na ile to możliwe. Poza czasem potrzebne są środki finansowe na leki, badania, podkłady, witaminy, probiotyki, wartościowe jedzenie dla seniorów.
Prosimy o pomoc, ponieważ najlepsza dla Gerdy Ciocia na Świecie, poza ogromem miłości nie jest w stanie – ze skromnej emerytury – sfinansować dożycia schorowanej staruszki.
Loading...