Pomoc cierpiącemu kotu

Na posesji pewnej Pani pojawił się kot z doszczętnie zmiażdżoną tylną łapą. Kot dziki albo tylko przerażony, w każdym razie nie dał do siebie podejść.

Szukał schronienia przed zimnem, szukał jedzenia i pewnie ulgi w bólu... Ale najpierw trzeba było go złapać, a to nie było łatwe. Strach był silniejszy niż ból i kot uciekł z posesji przy próbie łapania... Pani zwróciła się do nas o pomoc, ustawiłyśmy klatkę z nadzieją, że wróci w miejsce, gdzie czeka jedzenie. I wrócił, ale dopiero po kilku dniach... Udało się! 

Kot otrzymał pomoc weterynaryjną, konieczna była amputacja łapy. 

Stracił łapkę, ale życie ważniejsze... nauczy się funkcjonować nako trójłapek, najważniejsze, aby żył. Aby pokonał lęk przed człowiekiem, oswoił się i znalazł dom. 

Prosimy Państwa o wspomożenie naszej działalności, ten kocurek to jeden z wielu zwierzaków, które próbujemy ratować przed cierpieniem. Dziękujemy za każdą wpłatę!