Dla Larry'ego

Kasia Paćkowa
organizator skarbonki

Fundacja Lubelska Straż Ochrony Zwierząt, ze względu na kłopoty finansowe chciała zawiesić działalność. Opis poniżej dotyczy najnowszego zgłoszenia - psa, którego ktoś wsadził do worka, którego każdy przeganiał, któremu nikt poza nimi nie chciał pomóc. My, Paćkowo, lubimy takich ludzi. Zbierzmy kilka groszy i pomóżmy im pomagać. "Wydawałoby się rutynowy telefon w sprawie bezdomnego psa jakich otrzymujemy wiele w ciągu tygodnia - poinformowanie osoby dzwoniącej o standardowych procedurach i obowiązkach gminy. Z rozmowy wynika, że pies jest w złym stanie, „czuć od niego padlinę”. Wczoraj osoba zgłaszająca złożyła do urzędu gminy podanie ws. odłowienia psa. W dniu dzisiejszym kilkukrotnie prosiła o zabranie go głównie z powodu obaw o swoje dzieci i zwierzęta. Ponownie zadzwoniła do nas tuż przed zamknięciem gminy, mówiąc że zwierzę wciąż przebywa na terenie jej posesji. Oświadczyła, że nie karmiła i nie poiła psa licząc, iż zwierzę się oddali. Poinformowała nas że od psa uderza taki fetor, że nie można otworzyć okien... Głos rozsądku podpowiadał kobiecie, że w pierwszej kolejności musi martwić się o swoją rodzinę ale w głębi serca ważny był również los poszkodowanego psa. Odbieramy ten ostatni telefon w drodze na inną interwencję - szybka ocena sytuacji i zmieniamy plany - JEDZIEMY PO BIEDAKA. Na miejscu wita nas życzliwa osoba i prowadzi do garażu, gdzie już u wejścia czuć przeraźliwy smród. Zwierzę jest apatyczne, nie reaguje prawidłowo na bodźce, zatacza się, w pewnym momencie ostatkami sił przysuwa się do naszej wolontariuszki jakby chciał powiedzieć „dobrze, że jesteście, już nie mam siły walczyć” po czym przewraca się pod stojący w garażu traktor. To były jego ostatnie „kroki”, garaż opuścił już bezwładny pies. Pod drodze, bardzo blisko zabudowań z których go zabrałyśmy, zauważyłyśmy na poboczu rozerwany nylonowy worek po ziemniakach… w worku było pełno sierści „naszego” psa…. Nie mogłyśmy uwierzyć w to co widzimy..... Jeszcze wtedy nie widziałyśmy, że ta biedna istota jest w znacznie gorszym stanie niż się tego spodziewałyśmy. Nigdy nie widziałyśmy na oczy żywego psa w takim stanie. Jego małe ciało było w ranach….ranach pełnych larw much które niczym gejzery wylewały się na zewnątrz ciała. Ciało całego psa jest w koszmarnym stanie, szyja została przemieniona niemal na sito przez larwy siejące spustoszenia.. obawiamy się że ogon trzeba będzie amputować. Tylną pachwinę i jądra pokrywa wielki krwiak prawdopodobnie od kopnięcia.. Wiemy już, iż Larrego od kilku dni przeganiano z pobliskich posesji. Całe ciało tego biednego stworzenia tętniło własnym życiem larw. Fetor panujący przy oczyszczaniu jego ciała był nie do zniesienia. Co mu się stało..? Kto mu to zrobił..? Czy uda nam się ustalić sprawcę tego czynu? Liczymy na Państwa pomoc. Dosłownie kilka dni temu zamieściliśmy informację o wstrzymaniu naszej działalności z powodu ogromnych zadłużeń, dlatego całym sercem nasi wolontariusze proszą o wsparcie w walce o życie tego biedaka. Razem możemy sprawić, że Larry przestanie się bać o swój dalszy los. Już nie prosimy, wręcz błagamy o wsparcie finansowe dla naszego podopiecznego. Fundacja Lubelska Straż Ochrony Zwierząt

Wsparli

50 zł

Anonimowy Pomagacz

50 zł

Anonimowy Pomagacz

pomagajmy bezbronnym zwierzeta!
10 zł

Anonymous

30 zł

Anonymous

20 zł

kociara123

Zwierzoluby pomóżcie biedakowi
20 zł

Anonymous

Darowizny trafiają bezpośrednio do fundacji:
137%
2 069 zł Supported by 48 people CEL: 1 500 ZŁ