Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani
Bardzo serdecznie dziękujemy Wam za wsparcie naszej zbiórki.
Z zebranych pieniędzy udało się nam spłacić 75% długu w lecznicach.
Bez Waszych wielkich ❤️ nie moglibyśmy dalej pomagać kotom.
Dziękujemy Wam z całego serca.
Lidka i Daniel - ekipa fundacji
Kochani, jak większość malutkich organizacji non profit, działających w małych miejscowościach codziennie mierzymy się z wielką bezdomnością kotów.
Małe miasta i ich okoliczne wsie to studnia bez dna. Koty, kocięta. Co roku w ilościach hurtowych. Pomimo akcji sterylizacji, pomimo edukacji, pomimo tłumaczeń.
Rozmnażanie trwało, trwa i trwać będzie dopóki nie powstaną odgórne przepisy obowiązkowej rejestracji i kastracji kotów właścicielskich. Bo bezdomność powstaje w domach... Tam, gdzie domowe, niekastrowane kotki rodzą po dwa, trzy mioty rocznie. Gdzie są wyrzucane z domu w ciąży, lub gdy kocięta są wywożone do lasu gdy tylko nauczą się same jeść (w najlepszym wypadku).
To nie koty wolno żyjące, miejskie są źródłem następnych pokoleń. One mają swoich karmicieli, opiekunów, którzy dbają o ich zdrowie i o to by każdy nowy kot w stadzie był wykastrowany. Niestety to my, ludzie produkujemy następne pokolenia bezdomniaków.
I dlatego właśnie na barki takich małych organizacji jak my w większości spada pomoc bezdomnym czy porzuconym kotom. Na naszych barkach i na Waszych, bo przecież bez Was nie zrobimy nic...
Każdy trafiający pod naszą opiekę kot przechodzi podstawowe badania, zostaje wykastrowany, zaszczepiony. Chore czy powypadkowe przechodzą pełne leczenie, czasem zabiegi operacyjne, jeśli zachodzi taka potrzeba także rehabilitację.
Jednorazowe odrobaczenie ponad 100 kotów to prawie zawsze kwota około 3-4 tys. zł, a takich w roku są cztery. Szczepienia podstawowe, uzupełniające, kontrolne badania rezydentów, bo mamy ich już około 50. Są to koty w różnym wieku, najczęściej przewlekle chore, nieadopcyjne, takie które nie udało się przekonać do człowieka.
Mamy też trzy psy. Każde z łańcucha, każde z bagażem. Perełka ma chłoniaka. Przeszła w ubiegłym roku już dwie serie po 12 wlewów chemii.
Buras po kopnięciu w mordkę gdy był szczeniakiem (takie mamy podejrzenia) ma skrzywioną żuchwę, przegrodę nosową. Dusi się, ma wieczne infekcje. Musimy go skonsultować z chirurgiem ortopedą czy można mu pomóc operacyjnie.
Dlatego ogrom naszych kosztów to koszty weterynaryjne. By zamknąć ubiegły rok i wejść w nowy z czystym kontem musimy uregulować fakturę z lecznicy za ostatni kwartał. Bardzo Was prosimy o pomoc w zebraniu potrzebnej kwoty.
Loading...