Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy za całego serca za każdą najmniejszą wpłatę na kociarnie, które są szansą dla kotów z Suwalszczyzny. Nie ma tutaj opieki systemowej, koty są kompletnie porzucone w tym aspekcie, dlatego jako Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami Oddział w Suwałkach prowadzimy społecznie dwie kociarnie. Nie mamy dotacji, nie mamy sponsorów - mamy Was, Kochani Przyjaciele ❤️ jesteście naprawdę jedyną nadzieją dla tych bezdomnych, chorych, cierpiących zwierząt.
Dziękujemy Wam za to ❤️
Zbiórka dotyczy prawie kotów, które pilnie proszą o Wasze wsparcie finansowe. Prowadzimy dwie kociarnie, obie działają w Suwałkach, obie nie otrzymują dotacji czy wsparcia z samorządów, obie ratują koty TYLKO dzięki darowiznom. Jesteśmy organizacją, która walczy z kocim nieszczęściem na naszych terenach na taką skalę - przyjmując 300 kotów rocznie, kastrując około 800 kotów i psów rocznie. Nikt w regionie, poza nami, nie pomaga na taką skalę.
Nikt - co oznacza, że żadne miasto i wioska nie pomaga, bo wszyscy wymyślili sobie sposób, jak olać koty - na ich terenie nie ma kotów bezdomnych. Nie ma, a koty wolno żyjące to przecież potrzebują karmy tylko zimą, a że i tak nikt się po karmę nie zgłasza, to i tej karmy nie przekazują. Pisma, rozmowy, pisma, rozmowy i od lat trwa pat. Wiemy, powinien zareagować PIW, ale... nie robi tego, a jedyna reakcja na nasze ciągłe pisma to taka, że miasto nasłało na nas ów PIW, bo skoro kotów bezdomnych nie ma, to znaczy, że zapewne my przetrzymujemy koty wolno żyjące...
Oczywiście to zwyczajne kłamstwa, ale tak w skrócie można opisać postawę tych, którzy powinni się zajmować kotami w trzech powiatach: suwalskim, sejneńskim, augustowskim (pewnie i w innych, ale już nie jesteśmy w stanie pomagać w kolejnych i kolejnych gminach, bo zwyczajnie nie mamy jak tego robić mając taki ogrom kotów pod opieką, tak wiele zgłoszeń, a przecież i kotami wolno żyjącymi się zajmujemy, i kastrujemy...).
Po prostu bez nas koty znowu będą pozostawione same sobie... bez Was zostaną bez pomocy!
Opowiemy o ostatnich uratowanych przez nas kotach, na leczenie, karmienie, opiekę których jest ta zbiórka. Ich i tych pozostałych, które mieszkają w naszych kociarniach.
Sytuacja jest następująca - zgłoszenie dotyczące pomocy około 15 kotom, które mieszkają na wsi nieopodal Suwałk, a którymi zajmuje się starszy człowiek sam nie mając środków na życie. Koty schodzą się z całej wioski, pan karmi je makaronem, chlebem z mlekiem... rodzą się kolejne i tak stado się powiększa, powiększa... jedne rodzą, maluchy umierają, kolejne przychodzą na świat. Natychmiast wkroczyliśmy do akcji, koty w dobrym stanie zostały wykastrowane (dorosłe), natomiast niektóre były w takim stanie, że 9 zostało przez nas zabranych. Zostało w gospodarstwie kilka dorosłych, już wykastrowanych kotów, które będziemy systematycznie doglądać, przekazywać karmę, bo chociaż człowiek ma dobre serce i kocha te koty, to sam nie ma środków na utrzymanie, a co dopiero ich leczenie. Wymaga pomocy, zresztą MOPS zajął się również pomocą człowiekowi, a i Wy wsparliście go zakupem żywności, za co dziękujemy.
To cała 9dziewiątka- potworny świerzb, choroby oczu, koci katar, wszystkie 9 otrzymało surowicę przeciwko panleukopenii (zakup niezbędny), leki wmacniające odrporność, zylexis, walczymy kroplówkami, antybiotykiem by doszły do siebie, bo są naprawdę zwyczajnie zabiedzone do granic możliwości. Od dwóch tygodni mamy praktycznie każdego dnia (łącznie z weekendami) wizyty u weterynarza. Zdjęcia obrazują ich stan po 2 tygodniach pobytu już u nas, na pełnowartościowej karmie, w trakcie leczenia.
Kolejne zgłoszenie: kotek pojawił się przy ruchliwej drodze, nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak... po prostu był, a że miziak i zafumflany, to Stopek wylądował na naszej kociej izolatce. Na pewno miał dom, ale ogłoszenie go nie dało żadnego rezultatu - nikt go nie szuka. Tymczasem my mamy kolejnego kota na leczeniu, wymagającego kastracji. Nie jest to 5ty, 10ty, ani nawet 30ty kot w naszej kociarni - to 49 kot! Dlatego piszę o nim, dlatego błagam Was o wsparcie.
Na dodatek nasza kociarniowa Ptysia zaczęła nam bardzo chorować: najpierw biegunka, a po tygodniu kompletne zatkanie - niezbędna była operacja ratująca życie i wycięcie kawałka jelita. Do tego komplet badań, USG, krew, wyjazdy do weterynarzy poza Suwałki. 3 tygodnie leczenia, karmy specjalistycznej i mamy w końcu przełom - Ptysia w końcu zaczęła się załatwiać, wydaje się że udało się ustabilizować pracę jelit, ale do końca życia niezbędna będzie farmakoterapia i karma weterynaryjna (czyli karma droższa).
Na dodatek nasza malutka koteczka Bazia wymaga kontroli związanej z rozwojem pęcherza moczowego. Przy USG, następnie badaniach okazało się, że ma narośl. Była na specjalistycznych badaniach w Olsztynie, na szczęście histopatologia nie wykazała zmian nowotworowych, a szanse na normalnych rozwój Bazi są duże... natomiast diagnostyka, która była konieczna, leczenie objawowe na ten moment trwało prawie miesiąc (krew, USG, wyjazd do Olsztyna sam kosztował bez paliwa ponad 700 zł).
Nasze dzieciaki kocie dorosły, a więc czeka nas potężna faktura kastracyjna już nie za koty wolno żyjące czy koty właścicielskie, ale za koty w kociarni. To również jest powód tej zbiórki. Oczywiście nie ustajemy w opłacaniu leczenia również kotów wolno żyjących, bo takie też zgłaszane są, a jakże, do nas. Owszem napisałyśmy projekt budżetu obywatelskiego, który zostanie zrealizowany pt. leczenie kotów wolno żyjących, ale... po pierwsze jeszcze nie ruszył, a po drugie mogłyśmy pisać tylko do kwoty 20 tys., a więc jak znamy realia po 2/3 miesiącach środki zostaną spożytkowane (jeśli nie będzie bardzo skomplikowanych przypadków).
Nasze stado to również koty plusiki: Wetek chory, Fifek wymaga zabiegu wyrwania zębów, Henry zabiegu związanego z jelitami i ich nieprawidłową pracą. Czy mamy na to środki - jak Wam pisałam, choćbym stanęła na rzęsach, to samorząd ma w... nosie koty, a my? A my je kochamy, walczymy o nie, bo jesteśmy ich jedyną nadzieją. Wy jesteście jedyną nadzieją, a one mówią do Was moimi rękami. Gdyby same mogły, to by zwyczajnie wykrzyczały: POOOOOMOCYYYY!
Za każdą wpłatę bardzo dziękujemy <3
Poniżej wstawiam zdjęcia kotów (kilku tylko oczywiście - nie sposób wstawić wszystkich), które obecnie są w naszych kociarniach, które Wam dziękują: Pani i Panu za pomoc <3
Miłek
Panienka
Bursztynek
Romeo
Gajusia
Aza
Marysia
Tyrion (Fiv+)
Misia (Felv +)
Rositka
Inka
Erika
Gulia
Krówek
Szarlotka
Brownie z Truskawką
Melisa
Lebioda
Kinia - trójłapka
Marika
Koty dziękują jeszcze raz i polecają się do adopcji! 💚
Loading...