Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Living przeżył i z dnia na dzień ma się coraz lepiej. W chwili obecnej przebywa w lecznicy na kuracji farmakologicznej. Piesek nie jest młody, dlatego rany goją się wolniej. Jedno możemy stwierdzić na pewno: to zupełnie inny pies niż ten, którego znaleźliśmy... Nasza wolontariuszka chce go zabrać do siebie do domu. Dziękujemy wszystkim za pomoc!
Ból, niewyobrażalny ból... Jakie to życie jest niesprawiedliwe: urodzić się i mieszkać na ulicy to niesamowite okrucieństwo, a co tu dopiero mówić o nieszczęśliwych wypadkach.
„Ludzie, tak wiele ludzi, stoją nade mną, patrzą mi w oczy, żałują, bo jestem w ciężkim stanie. Ale...pojawia się nadzieja, szukają lekarza! Może ten straszny ból minie, a lekarz pomoże, przecież oni zawsze pomagają. Tak bardzo mnie boli...
Pojawił się weterynarz, a wraz z nim słowa DO UŚPIENIA... Oni myślą, że ja nie rozumiem ich słów? Ja przecież odczuwam, jak wszystkie żywe istoty! Ostatni raz patrzę na słońce. Tak bardzo chciałem dożyć do wiosny i ciepełka. Patrzę na te dobre twarze otaczających mnie ludzi i niemo pytam: ZA CO? Ja tak bardzo chcę żyć, nawet mnie już nie boli, ból ustępuje na progu śmierci...”
W taki sposób rozpoczął się dzień jednego z naszych wolontariuszy. Spędził dwie godziny, aby powstrzymać tych „dobrych” ludzi i lekarzy i całe to „dobro” wszechświata i po prostu uratować pieska nie tyle, co przed bólem i urazami, a zwyczajnie przed śmiercią.
Nie będę teraz oceniać działań tamtych osób, wszystko działo się poza prawem, można powiedzieć. Najgorsze jest to, że w naszym kraju trzeba w ogóle udowadniać, że to prawo istnieje... Nie rozumiem tylko jednego: jak ci dobrzy ludzie mogli w ogóle patrzeć temu psiakowi w oczy, jak mogliby dalej żyć ze świadomością, że zabili żywą istotę...
Pieska nazwaliśmy Living (z ang. Żywy), to chyba najbardziej pasujące i odpowiednie imię dla niego po tym, co biedaczek przeszedł. Teraz zwierzak leczony jest w dobrej klinice, gdzie znajduje się pod czujnym okiem doświadczonych lekarzy.
Podczas badania w lecznicy pieskowi zmierzono temperaturę, na szczęście w granicach normy. W moczu nie wykryto krwi. Livingowi prześwietliliśmy też łapkę, zdjęcia jeszcze schną, ale bez tego widać otwarte złamanie... Znalazł się też kleszcz-krwiopijca, który został unicestwiony ;) Póki co to by było na tyle, poza kroplówkami, oczywiście, które mają wyprowadzić pieska ze wstrząsu bólowego.
Pies nie jest młody, to już starszy poważny pan, dlatego po takim urazie wiele złego może się wydarzyć, np problemy z sercem. Ale czy można zabijać zwierzę tylko dlatego, że ma złamaną łapę? No ludzie, obudźcie się! Przecież to woła o pomstę do nieba...
Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane – to są sytuacje, w których ludzie mylą dobre chęci z dobrymi uczynkami. Dobre uczynki to znalezienie transportu, odwiezienie cierpiącego zwierzęcia do lecznicy, wzięcie na siebie odpowiedzialności za leczenie i dalszy los czworonoga. A kiedy słyszę, że trzeba uśpić przy zwykłym złamaniu, kiedy zwierzę naprawdę może zostać uratowane, to krew mnie zalewa. Uśpić, żeby się nie męczył? Usypia się takiego biedaka i można iść dalej, wyrzucając z głowy to jedno nieszczęsne istnienie. Nie wszyscy tacy są, nie chcemy wrzucać do jednego wora każdego, kto nam się nawinie.
Do przedstawicielstwa naszej fundacji zgłosili się wolontariusze z Zaporoża z prośbą o pomoc w opłaceniu leczenia pieska, który stał się ofiarą wypadku komunikacyjnego. Kochani, staruszek Living potrzebuje wsparcia, żeby wyzdrowieć. Pomożecie?
Loading...