Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Musimy przekazać Wam bardzo smutną wiadomość... :(
Mimo heroicznej walki, mimo wysiłków lekarzy, w dniu dzisiejszym Lotuś odszedł za tęczowy most. Jego malutki koci organizm po prostu się poddał... lekarze wyczerpali wszystkie możliwości, jedyne co mogliśmy zrobić to pozwolić mu odejść bez bólu i cierpienia...
Jego iskierka zgasła, ale na zawsze pozostanie w naszych sercach i naszej pamięci.
Wam Przyjaciele ogromnie dziękujemy za wsparcie i każde dobre słowo. Choć smutek i żal pozostał, to dzięki waszej pomocy przynajmniej nie pozostał dług do zapłaty...
Ta prośba będzie inna niż wszystkie…
Nie będzie historii o ludzkiej podłości, o kociej bezdomności, o zbłąkanym małym kotku. Bo kiedy trwa walka o życie nie ma czasu na opowieści z morałem i przesłaniem…
To błagalny apel o pomoc, jedyną pomoc, która może uratować kocie życie, które właśnie gaśnie!
Lotuś to młody kociak, który pod naszą opiekę trafił w grudniu 2022 roku. Koci podrzutek, znaleziony na lotnisku, który przeszedł już w swoim krótkim życiu naprawdę wiele. Jednak mimo różnych przeciwności losu mieliśmy nadzieję, że dopisanie szczęśliwego zakończenia do jego kociej tułaczki to już tylko formalność…
Cóż, nadzieja…
Jeszcze w piątek po południu Lotuś szalał po mieszkaniu bawił się, nic nie wskazywało na to, co stanie się w niedzielę rano.
W niedzielę zaczął się koszmar… Gorączka 40,2 kotek przestał jeść. Dostał leki przeciwzapalne i przeciwgorączkowe. Gorączka spadła, kocurek trochę się ożywił, troszkę się pobawił, coś zjadł, jednak do końca to nie był ten rozbrykany Lotuś co zawsze…
W poniedziałek znów nie zjadł nic… Snuł się nieprzytomny po mieszkaniu. Na cito wizyta w lecznicy, badania i podejrzenie – FIP. Na wyniki czekaliśmy jak na wyrok…
Wtorek zaczął się od kolejnej wizyty w lecznicy, bo Lotuś przelewał się przez ręce… Lekarze wyczuli powiększone węzły chłonne, w pysiu stan zapalny dziąseł, śluzówki żółte – co wskazywało na złą pracę wątroby. W międzyczasie docierają także wyniki badań pobranych poprzedniego dnia. W obrazie potworna leukopenia – czyli zbyt niski poziom białych krwinek, które najprościej mówiąc są odpowiedzialne za odporność organizmu. Jednak parametry te nie wskazują na FIP, a stan kociaka wciąż się pogarsza. Decyzja – konieczna hospitalizacja i powtórzenie wszystkich badań. Tym razem badania zostają wykonane na miejscu. Lekarze powtarzają test na białaczkę – wynik okazuje się być pozytywny (pierwszy test wykonany 2 miesiące temu dał wynik negatywny). W ciągu doby pogarszają się także wyniki krwi – do zachwianych parametrów krwinkowych dochodzi wysoki poziom bilirubiny i mocznika…
Diagnoza – ostry rzut kociej białaczki (FeLV). Diagnoza, która zwaliła nas z nóg i wywołała morze łez…
Przeżyliśmy szok, potem załamanie, ale nie ma czasu na to by płakać. Musimy się pozbierać i walczyć, bo jest jedna, jedyna, ostatnia nadzieja!
Jedynym ratunkiem dla Lotusia jest podanie leku Virbagen – jest to preparat podnoszący odporność, stymulujący organizm do walki. Niestety jego cena jest poza naszym zasięgiem finansowym. Jedna fiola leku kosztuje 380 zł…
Mamy czas do rana by zebrać środki na zakup choć 4 fiolek leku. Na całą kurację potrzebujemy ich co najmniej 6. Niestety tego leku nikt nie da nam na kredyt. I choć w momencie kiedy piszę ten apel, jest już bardzo późno to nie dopuszczam do siebie myśli , że możemy nie walczyć o niego! Musimy to zrobić! Musi się udać! A w Was Przyjaciele cała nasza nadzieja.
Czy zdążymy nim słońce wzejdzie?
Czy uratujemy kochanego Lotusia?
Loading...