Wesprzyj WIELKIEGO konia

Supported by 29 people
1 020 zł (10,19%)
Adopcje

Started: 03 November 2021

Ends: 15 March 2023

Hour: 17:06

Lucuś odszedł za tęczowy most , dołączył do wielu innych których ścieżki połączyły się z nami, nie jest tam sam a w naszych sercach jest na zawsze.

Słowa Kasi - opiekunki Lukierka:

Mówią, że czas goi rany… będzie go musiało jednak dużo upłynąć...
Pożegnanie z tak wyjątkowym przyjacielem, jakim był Lukier, nie jest proste. Już samo pisanie o nim w czasie przeszłym jest bolesne.
Trafił pod opiekę Stowarzyszenia Dog Rescue prawie 3 lata temu. Zmagał się z wieloma chorobami, zdecydowanie było tego za dużo jak na jednego konia. Robiliśmy wszystko, aby jego nowe życie stało się lepsze od dotychczasowego: najlepsi specjaliści, najlepsza pasza, suplementy, leki, ukochane koszyczki przekąsek i nasza ogromna miłość. Innymi słowy- wszystko, co najlepsze, dla Lucusia. Dla mnie osobiście ostatnie 3 lata były przyspieszonym kursem „obsługi“ konia… ale lepszego profesora niż On nie mogłam sobie wymarzyć. Muszę przyznać, że były to jedne z najpiękniejszych, a zarazem najbardziej wymagających lat mojego życia. Paradoksalnie nie wiem, kto komu pomógł bardziej... ja Jemu czy On mnie… Będzie mi bardzo brakowało „mojego” magicznego terapeuty Lucjana, codziennych wizyt w stajni, przytulasów, buziaków w najsłodsze chrapy na świecie, a nawet martwienia się, czy zjadł, czy nie zjadł, czy nogi spuchnięte, czy krew leci z nosa, kiedy przyjedzie doktor... Mogłabym tak wymieniać bez końca. Na pewno drugiego takiego konia nie będzie - kochanego olbrzyma o najlepszym na świecie charakterze.
Mam nadzieję, że kiedyś znowu się spotkamy... na szczycie góry… na plaży w galopie… na zielonych pastwiskach i będę tam z wielkim koszyczkiem przekąsek .
Lucusia ostatecznie pokonała sepsa, która była prawdopodobnie wynikiem utajonej białaczki. W niedzielę poczuł się gorzej, w poniedziałek- kroplówki, leki i czekanie na wyniki krwi. W nocy już wiedzieliśmy, że jest źle... ale przecież już nie raz tak było i zawsze się udawało. We wtorek dołączyły silne leki dożylnie, domięśniowo i nadzieja na poprawę, bo w końcu zjadł mesz. Niestety w środę nadzieja zgasła i jedyne, co mogliśmy zrobić, to być przy nim i skrócić Jego cierpienie. Odszedł na moich rękach, przy ukochanych osobach, które rzuciły wszystko i przyjechały (Klaudia, Tygrys ). Lucuś puścił jedną łzę i poleciał… pozostawiając ogromną wyrwę w naszych sercach .
Z tego miejsca chciałabym podziękować wszystkim, którym los Lukra nie był obojętny i wspierali nas w każdy możliwy sposób! Lucuś spotkał na swojej drodze wiele życzliwych osób, które pomagały mu jeszcze za czasów jego pracy w rekreacji, przyjaciół, którzy odwiedzali go w nowym miejscu i bynajmniej nie z pustymi rękami , darczyńców, których może nie było zbyt wielu, ale na zawsze zostaną w mojej pamięci. Dzięki wielkie za wszystkie udostępniania zbiórek, śledzenie strony i puszczanie w świat informacji. Ogromne podziękowania dla członków SDR, którzy dali szanse Lucusiowi, bo, uwierzcie, nie była to prosta decyzja, a już na pewno mało racjonalna. Madzi, naszej najlepszej Pani Prezes, która zawsze dawała zielone światło i mocno trzymała kciuki. Lukier ostatnie 2,5 roku spędził w cudownym miejscu, gdzie był szanowany, zaopiekowany, miał święty spokój, swoją przyjaciółkę Grację i czujne oko Waldka, który nie raz uratował mu zdrowie, a może nawet i życie. Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszej stajni dla Niego. Z całego serca chciałam podziękować jeszcze dwóm dobrych Duszom, bez których na pewno nie byłoby z nami Lucka. Klaudii, która znała go, odkąd skończył 5 lat, bez której w życiu nie podołałabym opiece nad koniem i to jeszcze tak schorowanym. Była moim mentorem, a dla Niego ukochaną Ciocią. Przez ostatnie 3 lata codziennie „omawiałyśmy” na żywo lub telefonicznie kondycję Lucusia, powstałoby z tych rozmów dobrych parę tomów historii Magicznego Jednorożca . Wiedziałam, że gdy mnie nie ma, Lukier zostaje w najlepszych rękach. Na sam koniec dziękuję mojemu prywatnemu mężowi, Tygrysowi, za pomoc, wsparcie, znoszenie mojej ciągłej nieobecności w domu i za to, że jak już było po wszystkim, to wziął na siebie najgorszą część…
Co będzie dalej ? Czas pokaże… Może Lukier da nam jakiś znak i wybierze swojego następcę?
Kasia

 
 

 
 

 

Załączniki

Supporters

Loading...

Organiser
16 actual causes
146 ended causes
Supported by 29 people
1 020 zł (10,19%)
Adopcje