Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Lusław wyrósł na pięknego kocurka, który korzysta z życia pełnymi łapami. Lusław i Czesław (czyli pierwszy rezydent opiekunów) bardzo się przyjaźnią i spędzają ze sobą dużo czasu - śpią i brykają razem. Lusław pomimo braku jednej łapki świetnie biega, skacze, potrafi wskoczyć z podłogi na parapet, a z parapetu na łóżko piętrowe :) Czyli żyje pełnią życia, ma kociego przyjaciela i kochaną rodzinę.
Dzieci mają w sobie tyle dobra, że można w tej kwestii dużo się od nich nauczyć. W tej historii to właśnie dzięki dzieciom kotka znalazła pomoc. To one, na początku roku, zwróciły uwagę na biednego kotka ze zranioną łapką. Przyniosły go do rodziców, którzy wiedzieli, że z kotkiem jest źle.
Dlatego też odezwała się do nas Dobra Dusza, mama dwójki dzielnych maluchów walczących o pomoc, która przygarnęła Lusię (jak sama opiekunka napisała imię nadane, gdyż ta ok. 3 letnia kotka jest dość milusia). Weterynarz potwierdził martwicę, ropę i zakażenie. Wyrok oczywisty: amputacja łapki.
Przy tak poważnym urazie Lusia miała ogromne szczęście, że znalazła ludzi, którzy chcieli się nią zaopiekować, a nie skazać na pewne przejście przez tęczowy most. Pomimo ogromnego bólu, który musiała odczuwać chciała być blisko nowej rodziny.
Dostała antybiotyki przed operacją, żeby przyhamować pędzące coraz wyżej zakażenie. Wszystkich pozytywnie zaskoczył spokój z jakim kotka znosiła wszystkie wizyty i leczenie.
Wraz z pierwszym dniem lutego kotka straciła przednią prawą łapkę, aż do łopatki. Ze względu na jej stan i jak poważna była to amputacja kotka została wypisana do domu po kilku dniach.
A tam czekali na nią jej kochani opiekunowie, których przywitała nadzwyczajną żywotnością, miłością i wdzięcznością. Widać, że kotka jest wdzięczna, za to, że ją uratowano. Jak sami opiekunowie piszą: po Lusi nie widać, że nie ma całej łapki. Jej brak jej nie przeszkadza.
Pomimo wysokich kosztów za operację i wizyty u weterynarza nowi opiekunowie nie poddali się i, chociaż to wszystko przekraczało ich wydatki, nie zostawili Lusi samej.
Luśkę czekają jeszcze wizyty kontrolne oraz zdjęcie szwów. Wygląda na to, że niepełnosprawność nie jest dla tej wojowniczki żadnym problemem i trzymamy kciuki, żeby teraz czekały ją tylko szczęśliwe, pełne miłości dni ze swoimi nowymi Opiekunami i kocim kolegą.
Mamy nadzieję, że wesprzecie nas w leczeniu Lusi. Trafiła na cudownych Opiekunów, którzy chcą jej dać dom pełen miłości, pomimo wszelkich przeciwności, w szczególności tych finansowych. Zbiórka pomoże w opłaceniu wizyt, które Lusia ma już za sobą, jak i tych najbliższych.
Loading...