Wiktoria, mała staruszka z łańcucha prosi o pomoc

Closed
Supported by 71 people
1 510,28 zł (100,68%)
Adopcje

Started: 17 October 2022

Ends: 25 November 2022

Hour: 11:40

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Słyszałeś kiedyś powiedzenie że „nadzieja umiera ostatnia”? Wiem to z własnego doświadczenia, ale teraz chciałabym, aby moje nadzieje spełniły się nim ja umrę. Teraz gdy już nie więzi mnie łańcuch. A tylko w Waszej dobrej woli spoczywa cała moja wiara i nadzieja.

Że pomożecie mi jeszcze żyć  tak jak żyją inne kochane pieski. W domku, na ciepłym posłanku, przytulana przez człowieka który naprawdę mnie kocha. Moje życie do tej pory ograniczało się do dwóch metrów łańcucha, starej budy i tęsknoty za wolnością. Niewiele dobrego zaznałam w życiu, jadłam resztki które zostawały ludziom ze stołu. Nawet jak wiedziałam że będzie mnie bolał po tym brzuszek. Chciałam żyć mimo wszystko, bo nadzieja umiera ostatnia.

Mój los drastycznie się pogorszył gdy moja pani zachorowała, przestała wychodzić z domu i już nawet z jedzeniem do mnie nie przychodziła. Czasem zaglądała jakaś obca pani która dawała mi jedzonko. Bywało tak, że przez 3 dni nic nie jadłam.

Tęskniłam i płakałam po ciuchu, przez wiele tygodni. Gdy już zaczynałam się godzić z najgorszym, że któregoś dnia nikt nie przyjdzie nadeszła pomoc. Uwierzycie że nigdy nie byłam kąpana? W futerku miałam całą kolonię pcheł. Moi jedyni towarzysze życia, tak naprawdę jednak wolałabym ich nie mieć. Dopiero teraz po latach zaczynam czuć ulgę, po wizycie u weterynarza , dostałam kropelki, pani doktor przemyła mi uszka, bo tam też coś żyło.

W końcu trafiłam tu do psiego Azylu. Wreszcie wiatr nie podrywa mi futerka nocą gdy śpię, nie pada mi na głowę. Mam własne posłanko i psich kolegów. Już niemal nie pamiętam jak to jest żyć z innymi pieskami. Ale się nauczę. Czekają mnie badania i jakieś zabiegi, nim będę mogła pójść dalej do wymarzonego domku gdzie człowiek będzie tylko dla mnie a ja dla niego.

Ciocie muszą opłacić jak to mówią „doprowadzenie mnie do porządku”. Zadbać o to bym była zdrowa, upewnić się że nie grożą mi żadne choroby. Teraz mieszkam koło Nasielska, 50 km od Warszawy w Plaskatym Azylu, ale wciąż marzę o własnym domku.

Proszę, pomóżcie mi  doświadczyć spokojnej i szczęśliwej starości.

Supporters

Loading...

Organiser
4 actual causes
930 ended causes
Supported by 71 people
1 510,28 zł (100,68%)
Adopcje