Gdy śmierć zagląda w oczy

Nie wiadomo skąd się wzięła, czy ktoś ją przywiózł i wyrzucił, czy sama się przybłąkała. Zresztą to nie istotne, istotne jest to, że kolejne kocie dziecko zostało porzucone na pastwę losu.  

Malinka to maleńka, kocia dziewczynka. Ma max. ok. 4 miesiące. Mała buraska, to wielki przytulas, niestety jest bardzo chora. Trafiła do nas, wychudzona (wystające kości miednicy, kręgosłupa, kosteczki obleczone skórą), wyziębiona, skrajnie odwodniona, ogromny brzusio, biegunka, co najmniej 3 guzy na wątłym ciałku, brak apetytu, sierść miejscami pozlepiana, sfilcowana, bardzo wysoka temperatura, prawie 41°C, świerzbowiec uszny. Koteczka nie trzyma moczu.

Zrobiliśmy już małej badania krwi, testy na FIV (wirus nabytego niedoboru immunologicznego kotów) i na FeLV (kocia białaczka). Cieszymy się bardzo, że test na FiV/ FeLV jest ujemny. Ze względu na duże osłabienie organizmu, nie możemy Malinki jeszcze odrobaczyć. U Malinki pozostał jeszcze problem guzów, dalsza diagnostyka i leczenie. Konieczna jest konsultacja chirurgiczna.

Malinka kocha człowieka ponad wszystko, daje buziaki, mruczy jak mały traktorek, chociaż jeszcze cichutko, wystawia brzuszek do głaskania i patrzy nam głęboko w oczy. Takie małe cudo.

Ciągle zadajemy sobie pytanie: dlaczego te małe, bezbronne zwierzaki muszą tak cierpieć? Co zrobiły, że już na starcie swojego życia muszą walczyć o każdy kolejny dzień?

Kochani, diagnozujemy i leczymy Malinkę na kredyt. Pomóżcie małej powrócić do zdrowia. Bo walka o jej życie i zdrowie wciąż trwa. Wierzymy, że z Waszą pomocą uda nam się uratować to maleńkie kocie życie... Za każdą pomoc, z całego serca dziękujemy!