Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Edzio już po wszelkich zabiegach oraz badaniach. Miał skrócone podniebienie, naprawiony nosek aby lepiej mu się oddychało a także przeszedł zabieg kastracji.
Dziękujemy za przywrócenie go do zdrowia. Bez Was nie dlaibyśmy rady.
Uwielbiam jedzonko. Jest smaczne i pachnie - czuję nawet przez moje za małe dziurki w nosie. A smak czuje też! Mimo złego podniebienia. Ciocie mówią ze wszystko jest do operacji - nie wiem, co to znaczy.
Jednak nieważne, co zjem, zawsze później choruję i strasznie boli mnie brzuszek. Rozrywający ból powoduje, że kulę się w kąciku i piszczę. Teraz są ciocie, które mnie przytulają, dają jakieś pastylki do pyszczka, masują brzuszek. Jednak mimo tego, zwykle muszę szybko na dwór. A czasem nie wytrzymuję. Na szczęście teraz u cioci nikt na mnie za to nie krzyczy. Nawet jak nabrudzę w kuchni, to raczej się martwią i patrzą na mnie zatroskane. A brudzę tak naprawdę często, bo nie tylko boli mnie brzuszek, ale także swędzi mnie strasznie siusiak - próbuję go lizać, ale on jest taki czerwony i spuchnięty i strasznie piecze. Nie wiem jak sobie pomóc.
Od kiedy pamiętam, tak było. Nie mogłem nic zjeść, bo od razu chorowałem. Przez to jestem strasznie słaby i nie mam siły biegać i bawić się z przyjaciółmi. A teraz trafiłem w takie miejsce, gdzie jest pełno innych psiaków i można biegać na wielkiej łące. One szaleją, a ja podbiegnę, potem zaraz siadam, kulę się i ciężko sapię - boli mnie brzuszek. W dodatku z noska zaczynają lecieć mi straszne gluty i nie mogę oddychać. Ciocie mówią, że to już niedługo, że uda się naprawić mój organizm - a ja znów - mały, chyba głupiutki, bo nie rozumiem nawet, co one sugerują!
Najgorzej, że nawet jak jestem w domku i chcę spać, to mnie wszystko boli - swędzą mnie uszka. Próbuję się drapać, ale mam krótkie łapki i jestem słabiutki i nie wychodzi mi, więc kwilę cicho, bo mnie znowu coś boli. Bałem się, że ciocie będą krzyczeć, ale one są chyba aniołami, bo w ogóle nie podnoszą na mnie głosu! Tylko mówią, że nie wiedzą, skąd znajdą jakieś pieniądze na moją diagnozę i leczenie - a ja znowu nie rozumiem.
Milord trafił do nas w opłakanym stanie. Skóra i kości, koszmarna niedowaga wywołana tajemniczym nieżytem żołądka. Dodatkowo stany zapalne skóry, koszmarny katar, kaszel. Pierwsze wizyty wykazały, że malec ma podrażnioną wątrobę, zapalenie płuc, zapalenie skóry, chore uszka i stan zapalny w siusiaku. A nie przeprowadziliśmy jeszcze wszystkich badań... Przed nami długa diagnoza i leczenie. Wizyty u specjalistów, rozmaite karmy, badania krwi, usg, konsultacje, odrobaczanie, leki, następnie szczepienia i docelowo kastracja. Ogromna suma na samym wstępie.
No ale co zrobimy? Nic nie zrobimy. Musimy pomoc! Maluch jest przesłodki - taka mała ciapa, która chciałaby się bawić i brykać, jednak stan zdrowia jej nie pozwala - serce nam się kraje. Jest Kruszynkiem, który wiecznie marznie, ale mimo to zawsze chce wyjść na spacer z ekipą. Dzielnie daje sobie podawać leki. Próbuje jeść kolejne wymyślne dania, jednak żołądek nic nie utrzymuje. Konsultujemy i dobieramy odpowiednie leczenie z weterynarzami. Wierzymy, że uda się mu pomóc i zacznie przybierać na wadze. Jednak to długa droga - o towarzyszenie w niej musimy prosić Was. 1600 zł to wstępnie oszacowana kwota diagnostyki i leczenia malca.
Czy możemy liczyć na Wasze wsparcie i tym razem? Czy spojrzycie w oczy Milka i odmówicie? Czy klikniecie "pomóż" i obdarujecie go chociażby 10 zł? Bardzo prosimy. Wspólnie uratujmy tego malca, utuczmy i zróbmy z niego porządnego bulgotka!
Damy rade? Musimy! Z Wami na pewno! Dziękujemy!
Loading...