Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Pewien dom przy zbiegu pewnych dwóch ruchliwych ulic. Mieszka w nim prawie 80-letnia kobieta. Pewnego dnia na jej podwórko podrzuconych zostaje 5 kociąt. Poszukiwania matki maluchów nie przynoszą rezultatu. Jedynie któryś z sąsiadów wspomina, że ostatnio na ulicy leżał potrącony kot. Może to kotka, która wydała je na świat. Nie wiadomo... Na całe szczęście maluchy jedzą samodzielnie. Zamieszkują w psiej budzie.
Warunki jednak szybko zaczynają się odbijać na ich zdrowiu. Dowiaduje się o nich zaprzyjaźniona z fundacją karmicielka. Może odłowić, zawieźć do weterynarza, przetrzymać. Koszta jednak przy takiej liczbie chorych oczu i nosów są tak duże, że zwraca się do nas o pomoc. Nie odmawiamy. Jeden z maluchów niestety nie doczekuje ratunku.
Na początek udaje się złapać dwójkę z pozostałej przy życiu czwórki. Trafiają do współpracującej z fundacją kliniki weterynaryjnej. Koszmarnie zapchlone, niewiarygodnie zarobaczone. Przyjmująca je weterynarz długo oczyszcza pyszczki z ogromnych ilości zaschniętej ropy.
Maluchy zostają na hospitalizacji. Jeśli ich stan nie pogorszy się, niedługo będą mogły opuścić klinikę i trafią na dalsze leczenie do karmicielki, która je nam zgłosiła. Jeśli jednak zadzieje się coś nieprzewidzianego - pozostaną na dalszym leczeniu pod czujnym okiem weterynarzy.
W międzyczasie udaje się złapać trzeciego kociaka. Również trafi do kliniki na nasz koszt. Na tzw. "wolności" pozostaje jeden, ale karmicielka nie podda się z próbami jego odłowienia.
Koszt leczenia szacujemy na razie ostrożnie. Mamy bowiem nadzieję, że maluchy zaczną wychodzić na zdrowotną prostą, a ich dalszy pobyt w klinice okaże się zbędny.
Aktualizacja 1: dzięki doświadczeniu i uporowi karmicielki czwarty maluch również już złapany.
Aktualizacja 2: Dwa pierwsze maluchy opuściły już klinikę. Dwa zostają co najmniej do wtorku. Koszta rosną :( Oba z biegunka i wymiotami. Tak pogryzione przez pchły, że na podkładzie zostają plamki z krwi. Oczy jednego - do zoperowania po ustablizowaniu stanu. Są na nich już zrosty :(