Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
23.05.2022 Kochani, dziękuję z całego serca za wsparcie. Koń został przewieziony do specjalisty w zakresie leczenia koni z zaawansowanym ochwatem. Przed nim wiele miesięcy wychodzenia na prostą, a przede mną duże koszty związane z leczeniem.
Zachęcam do stałego wspierania Druha i dziękuję za dotychczasową pomoc.
Dalsze losy Druha możecie śledzić na https://www.konikimoniki.org.pl/
Miałam tego dnia nie jechać do handlarza, deszcz padał za oknem, wiatr groźnie kołysał drzewa. W radiu nie zapowiadali poprawy.
Z każdą kolejną chwilą robiło się coraz bardziej ponuro. Jednak byłam umówiona z handlarzem, nie pozostało nic innego jak złapać za parasol, wziąć kluczyki i ruszyć w drogę. Myślałam, żeby przełożyć wizytę, ale przeczucie mówiło mi, żeby tego nie robić, bo czasem jedna decyzja zmienia świat. Nie zawsze na lepsze.
W strugach deszczu dotarłam pod bramę i odetchnęłam z ulgą. Złapałam za parasol i szybkim krokiem dobiegłam w stronę obory. Handlarz czekał. Bez słowa prowadził mnie do starej komórki, tuż obok tej, w której trzyma się tych „najgorszych” i „niemożliwych” do uratowania. Tych bez cienia szans na przeżycie jak to uważał. "A ten staruszek?" – zapytałam, „Pani on ma tyle lat co świat, nie wiem jakim cudem jeszcze żyje! Szkoda czasu i pieniędzy!” odsapnął pogardliwym głosem i machnął ręką pośpieszając.
Już wiedziałam, że to uczucie, którego doświadczyłam w domu, sprawiło, że to właśnie jego miałam spotkać - Druha. Bez oceny weterynarza widziałam, że ledwo stoi na swoich małych nóżkach, to kuc ze wszawicą, robakami w ciele i zgniłymi kopytami przez ochwat. Z pewnością bardzo cierpi, bardzo go boli, bardzo chce stąd uciec, lub jak najszybciej umrzeć…
Nie było warunków na długą rozmowę, więc handlarz szybko odpuścił i choć nie to chciał osiągnąć, kiedy się z nim umawiałam na spotkanie, dał szansę Druhowi uciec z tego miejsca. Rzucił cenę 3400 zł z transportem i do 20 maja na czas na spłatę. – „ale do 10 maja dasz Monika zaliczkę 1500 albo wywiozę! Bo miejsce tylko zajmuje!” Odsapnął i poszedł nawet się nie oglądając.
Druh teraz czeka. Czeka na pomoc. Zapewne, gdybym została wtedy w domu, o Druhu świat by się nie dowiedział. Czy to jakieś zrządzenie losu? A może coś więcej? Nie wiem. Wiem, tylko że nie mogę pozwolić, by Druh trafił pod rzeźnicki nóż i skończył swoje życie, zostawiając za sobą tylko to jedno wspomnienie z tego dnia. Bo nie sądzę, by ktoś jeszcze pamiętał Druha. Małego kucyka z ochwatem, który wpatrzony w krople deszczu spływające po brudnym kawałku pleksi włożonej w dziurę komórki, czekał na śmierć.
Wierzę, że uda się Druhowi wyleczyć jego schorowane kopytka, pozbyć robaków z ciała i podarować godną emeryturę, na jaką zasługuje każde zwierzę. Proszę, pomóż mi w tym, albo jedyne, co po Druhu zostanie to tylko moja i Twoja pamięć o nim i tym deszczowym dniu.
Loading...