Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy! Malwa spłacona, jest już w naszej stajni i będziemy mogli otoczyć ją najlepszą opieką.
Bardzo się baliśmy, że się nie uda jej spłacić, ale nie zawiedliście i podarowaliście życie koniowi, którego skreślili wszyscy.
Obiecujemy, że zajmiemy się Malwą, jak najlepiej tylko umiemy. Dziękujemy, że nam zaufaliście i pomogliście ją uratować. Prosimy, zaglądajcie na jej stronę, niebawem zdjęcia i informację, jaki jest stan oraz jakie będziemy podejmowali kroki, by pomóc jej wrócić do zdrowia. Wierzymy, ze wszystkich sił, że uda się jej pomóc.
Jeszcze raz dziękujemy za pomoc.
Daliśmy jej na imię Malwa, choć o takich jak ona handlarze i rzeźnicy mówią leżaki. Oblepione własnymi odchodami, śmierdzą uryną i ropą sączącą się z odleżyn, często tak głębokich, że na ich dnie widać kości. Gdy wstaną, chwieją się i przestępują cały czas z nogi na nogę, bo żadna nie jest na tyle mocna, by utrzymać w górze wycieńczone ciało. Boli każda. Na żadnej nie chcą się oprzeć. Jedyne wyjście, by choć na moment poczuć ulgę, to unosić je na zmianę.
W swoim makabrycznym tańcu zwieszają głowę do ziemi, z rozszerzonymi bólem chrapami nie zwracają uwagi już na nic. Cierpiąc w milczeniu, czekają tylko, aż zostaną same. By mogły się znowu położyć. Gdy każdy krok jest okupiony niewyobrażalnym bólem, dziury po odleżynach nie robią już na nich wrażenia.
Takich jak Malwa, leżaków, jest w Polsce wiele. Ale nie spotkasz ich na żadnym targu. Nie zobaczysz pasących się na łące obok. Ukryte przed wścibskim wzrokiem w chlewach i oborach, ładowane tak, by nikt nie widział, nie mają przed sobą żadnej przyszłości. Ich los to równia pochyła, a na jej końcu jest rzeźnia.
Takie jak Malwa siłą zmusza się do wspięcia na trap rzeźnickiego samochodu. Przerażone i wyczerpane, okładane batem, w końcu się poddają. Tam kładą się, nie mając siły już na nic. Deptane i kopane przez towarzyszy niedoli jadą na leżąco do ubojni. Ich ostatnia prosta to droga przez niewyobrażalną mękę.
Bo takie jak Malwa to problem, którego trzeba się ukradkiem pozbyć. To konie, którym piekło, swoją bezmyślnością, zgotował człowiek. Zaniedbane kopyta, ochwat, weterynarza nikt nie woła. Minie samo. Ale samo nie chce minąć. Mijają za to godziny, dni, tygodnie. Zanim się właściciel zorientuje, koń już jest w takim stanie, że wstyd go pokazać. Już tylko handlarz nie zapyta, co się mu stało. Ubojni bez różnicy czy zdrowy, czy chory.
Do piątku musimy zapłacić za Malwę i opłacić koszt transportu. Malwa jest koniem bardzo chorym, jeśli uda się ją wykupić, konieczne będzie leczenie, będzie musiał ją odwiedzać dobry kowal specjalizujący się w ortopedii koni, będzie musiała mieć odpowiednie pasze i suplementy.
By wyrwać Malwę z drogi do rzeźni i zawalczyć o jej życie potrzebujemy 6800 zł, koszt leczenia i utrzymania przez pierwsze 3 miesiące szacujemy na 6 tysięcy. Bardzo prosimy o pomoc w uratowaniu tej biednej klaczy.
Loading...