Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękuję w imieniu Marcela.
Tak było półtora roku temu:
Pies, który nie ma...
Został w lecznicowym szpitaliku, a ja wracając do domu, zabieram jego obraz. Jadąc tramwajem zamykam oczy i pod powiekami - widzę go.
...psa, który nie ma oczekiwań - najprawdopodobniej, zupełnie zwyczajnie, z powodu braku sił.
Kiedy siadam na podłodze przed lecznicową szpitalną klatką nie wychodzi do mnie, nie wącha natarczywie, nie cieszy się, ale też nie chowa się przede mną. Stoi i patrzy. A gdy wyciągam rękę - kładzie mi łeb na dłoni. Dopiero, gdy głaszczę i mówię cicho - ogon zaczyna się poruszać lekko, w geście przywitania.
Pies, który nie ma...
nie tylko grama tłuszczu, ale ma też zaniki mięśni do tego stopnia, że w zasadzie nie wiadomo, co porusza jego ciałem, gdy idzie.
Pies, który nie ma...
najprawdopodobniej żadnej poważniejszej choroby, która tłumaczyłaby jego stan, a to, co mu dolega jest efektem doprowadzenia go do tego stanu właśnie.
W piątek zobaczyliśmy jego zdjęcie przysłane przez znajomą. W piątek też, natychmiast, udało się zorganizować transport i przywieźć go do Torunia.
Stał na łańcuchu, pilnując pola kukurydzy. Miał mieć 15 lat i 'wyglądać nowotworowo' i 'pewnie trzeba będzie go uśpić'.
Ma około 4 do 6 lat. Waży 9,5 kg, choć powinien około 15, może nawet nieco więcej. Miał na sobie miliardy pcheł, a w sobie ma mnóstwo pasożytów. Ma apetyt, je zachłannie. Dostaje małe porcje jedzenia i kroplówki, a od jutra zaczynamy pełną diagnostykę.
Pies, który nie ma...
imienia, bo to, z którym go oddano, nie wzbudza w nim żadnej reakcji.
Pies, który nie ma oczekiwań...
To, co mnie porusza w takich zwierzętach, to nie ich spojrzenie. Porusza mnie biologiczny opór przed nieistnieniem. Ciało w takim stanie nie powinno nawet chcieć żyć. A żyje. Istnieje.
To, co ja 'wyczytam' w tym spojrzeniu jest po mojej stronie - może być złudne, nieprawdziwe. Ale ten opór - instynkt przetrwania - jest po stronie tego stworzenia; jest jego własne, najprawdziwsze.
To nie temu spojrzeniu ulegam i pomagam, ale tej woli, która nie zależy od mojego chcenia, bądź nie.
Pomóżcie nam.
Obecnie jakim psem po takim czasie jest Marcel? Na pewno nie jest to pies dla każdego. I na pewno nie jest to pies do małych dzieci. To potwierdziło się podczas wczorajszych odwiedzin.
Ten ledwo żywy kiedyś, piesek jest wiejskim burkiem, który bardzo szybko potrafi wejść człowiekowi na głowę. W kontakcie jest cały czas czujny, spięty, silnie nakręcony. Wystarczy jeden błąd i już jest panem sytuacji.
Potrzebuje ogrodu, potrzebuje konsekwentnego opiekuna, który bardzo jasno określi granice co wolno, a co nie. W kwestii jedzenia mocno się uspokoił, nie "rzuca" się na jedzenie, ale nakręca go jedzenie i to mu zostanie prawdopodobnie do końca życia. Będzie bronił jedzenia przed innymi psami jeśli takie będą w domu, jeszcze gorzej będzie gdy dostanie kość. Przyszły opiekun musi być tego świadom.
W bezpośrednim kontakcie cały czas czuć presję ze strony Marcela na opiekuna. Sprawdza na ile może sobie pozwolić. Według mnie jest gotowy do adopcji, bo nic więcej nie da się zrobić bez indywidualnej pracy w domu. O ile ktoś będzie chciał pracować.
Marcel bardzo poprawie zachowuje się na smyczy, w aucie i u weterynarza.
Proszę o pomoc w utrzymaniu Marcela.
Jacek
Loading...