Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Po blisko trzech miesiącach walki wydawało się, że najgorsze już za nami. Marcinka przeżyła kryzys tak ciężki, że już prawie nikt nie wierzył że się uda. Wierzyła tylko ona - i w pewnym momencie było już zupełnie dobrze. Zaczęła jeść, chodzić, wspinać się nawet na kanapę. Niestety - nieoczekiwanie przyszedł kolejny kryzys, którego już nie przeżyła.
Pozostała po niej sterta kocyków, niedokończone ampułki leków i gigantyczna dziura w sercu opiekunki.
I dług, bo próba ratowania Marcinki kosztowała nas znacznie więcej, niż początkowo zakładaliśmy.
Zgodnie z zasadami portalu RatujemyZwierzaki kończymy zbiórkę. Jeśli jednak ktoś chciałby pomóc nam spłacić ten dług - zawsze może to zrobić choćby wpłacając darowiznę za pomocą profilu Fundacji JOKOT na RatujemyZwierzaki.pl: ratujemyzwierzaki.pl/jokot
Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy towarzyszyli nam w tej próbie...
Fundacja JOKOT
Patrz draniu. Patrz jej w oczy. Widzisz jej radość życia? Ciepło słońca na futrze? Euforię podczas polowania? A może ból? Może rozpacz? Może oszołomienie z momentu wypadku? Może wspomnienie chwili, gdy leżała na drodze? Może słyszysz jej myśli, gdy przejeżdżały kolejne auta i nikt nie zatrzymywał się by jej pomóc lub dobić? A może głuchy stuk uderzenia o auto? Może trzask gruchotanych kości? Rozpaczliwy miauk, gdy poczuła ból? A może czujesz ostry zapach leków? Tak według Ciebie wygląda szczęście? Taką cenę trzeba zapłacić za chwile radości?
To do Ciebie - były właścicielu nieszczęsnej Marcinki, znalezionej kilka dni temu przy ruchliwej drodze. Ale i do Ciebie, Dumny i Kochający Opiekunie Kota Wychodzącego. Tak, to również do Ciebie, jeśli w pobliżu Twojego domu jest ulica, jeśli nie zabezpieczyłeś okien tak, by zwierzak nie mógł wyjść, jeśli nie zabezpieczyłeś swojej posesji płotem trudnym do sforsowania dla kota. Popatrz. Poczuj. Usłysz. A jeśli to byłby Twój kot?
A jeśli to będzie Twój kot? Czy będziesz miał odwagę spojrzeć mu w oczy? Czy będziesz go w stanie przeprosić? Czy potrafisz złagodzić jego ból? Czy będzie Cię stać na ratowanie jego życia i zdrowia?
Teraz wstań i przywołaj swojego kota. Pogłaszcz go i obiecaj, że już nigdy nie narazisz go na to, co spotkało Marcinkę. Zabezpiecz okna lub płot. Zbuduj wolierę w ogrodzie. Wychodź z nim na spacer na smyczy. Ale nie wypuszczaj go już nigdy więcej luzem. Spójrz mu w oczy i zrozum to.
Koszt pierwszych 3 dób ratowania Marcinki to 850 złotych - tyle pochłonęły pierwsze zdjęcia RTG, USG i utrzymanie jej przy życiu. Następne dni to kroplówki, sterta leków, opiaty przeciwbólowe, rozszerzone badania krwi. Transfuzja. Specjalistyczne jedzenie. Lewatywy, odręczne wyciskanie moczu. Nie wiemy czy Marcinka będzie żyła i jakie to będzie życie. Ale walczymy. Bo nie możemy inaczej. Bo MY w tych oczach widzimy prośbę i nadzieję. Bo nie chcemy widzieć w nich czerni.
Prosimy o pomoc w uratowaniu Marcinki. Ona chce żyć. Je. Próbuje wstawać, załatwiać się. Mruczy i ociera się o ręce podczas kroplówek, pozwala robić sobie nawet najboleśniejsze zabiegi - zupełnie jakby wiedziała że to dla niej jedyna szansa na życie.
Loading...