Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani, pięknie dziękujemy za okazaną pomoc dla Marcysi!
Kucka teraz odbędzie kilkudniową kwarantanne, by wkrótce dołączyć do swoich nowych kolegów. Czeka ją również rutynowe badanie, oraz wizyta kowala i weterynarza.
Marcysia z pewnością jest ogromnie wdzięczna za to że znalazła się garstka osób, którym jej życie nie jest obojętne.
Dzięki Wam może ona już nie martwić się o swoją przyszłość, może oddać się swojej wolności i spełnianiu marzeń... W jej imieniu, bardzo dziękujemy!
Ciemna plamka przygląda mi się z daleka, jakby bała się podejść. Ale zaraz wytężam wzrok i widzę, że nie może. Ciasna, cienka lina trzyma ją i nie pozwala się ruszyć. To Marcysia, starowinka dziewuszka wpatrująca się we mnie swoim błagalnym wzrokiem. Podchodzę bliżej, a ona kuli się i spuszcza głowę. Nie bój się Marcysiu, jestem tu, żeby Ci pomóc…
Szepczę, głaszcząc jej piękną grzywę. Marcysia od zawsze lubi marzyć. Może dlatego, że jest taka samotna. Marzyła o łące tuż za domem, na której mogłaby spędzać całe dnie. O trawie rosnącej w ogródku obok. Najpiękniejsza, jaką widziała. Patrzyła, jak przyroda budzi się do życia po zimie. Marzyła, aby być wtedy pośród tych roślin i doszukiwać się wiosny. Spoglądała z tęsknotą na kolorowe kwiaty, słuchała śpiewu ptaków i brzęczenia owadów gdzieś za oknem.
Widziała, jak zielenią się krzewy i pojawiają nowe rośliny. Marzyła, aby z bliska widzieć, jak kwitną kwiaty i poczuć ich piękny zapach. Widziała, jak na drzewach pojawiają się liście, jak spadają na ziemię i żałowała, że nigdy nie czuła ich pod kopytami. Myślała sobie, że nie ma lepszego sposobu na spędzanie czasu, jak właśnie tam, na świeżym powietrzu. Czasem widziała nawet ludzi, którzy przychodzili na łąkę, by poczytać książkę, poleżeć na słońcu albo pobawić się z psem. Widziała to wszystko bardzo wyraźnie. Była tego tak blisko, a jednak tak bardzo daleko.
Nigdy nie poczuła smaku świeżej trawy, nigdy nie spacerowała wśród zieleni. Widziała to wszystko, marzyła o tym codziennie, jednak jej marzenia się nie spełniały. Samotna i bezbronna, w małej stodole, marzyła tylko by poczuć coś więcej niż przypływ powietrza przedostającego się przez okno.
Czasem się zastanawiała – czy prosi o zbyt wiele? Czy małe, samotne kucyki mogą mieć w ogóle mieć marzenia? Czas mijał, a Marcysi przybywało lat. Z utęsknieniem przyglądała się zmieniającemu się światu. W końcu zapomniana i niechciana została skazany na rzeźnicki hak. Po latach spędzonych w stodole jej właściciel postanowił się jej pozbyć. Może zajmowała za dużo miejsca, może generowała zbyt wysokie koszty, może po prostu mu się znudziła. Kto wie. Teraz, po latach spędzonych w ciemnym pomieszczeniu Marcysia ma trafić do miejsca, gdzie wcale nie jest lepiej. A przecież nie poznała jeszcze prawdziwego świata, nie spełniła swoich marzeń. Czy już na to za późno? Być może jesteście ostatnią szansą Marcysi na spełnienie marzeń.
Być może jesteście jedyną szansą, by mogła żyć. Stodoła nie była miejscem dla niej. Rzeźnia tym bardziej nie jest. Aby uratować Marcysię przed śmiercią i zabrać ją w bezpieczne miejsce potrzeba 3 800 zł. Handlarz poczeka, ale tylko do 15 grudnia. Pomożesz nam? Bardzo prosimy.
(Zbiórka obejmuje wykup, transport, oraz pierwsze tygodnie utrzymania)
Loading...