Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Marcysia jest już u nas! Ma zupełnie inne umaszczenie niż reszta naszych osiołków – jest cała czarna. Ani jednej plamki w innym kolorze! Po tym będziecie mogli ją rozpoznać na nadchodzącym dniu otwartym 😊
Właśnie prowadziłem ją na wybieg dla osiołków, ale jak zobaczycie wcale jej się nie śpieszyło. Co chwilę robiła przystanki na podjedzenie zieleninki! Teraz dołączyła już do swojego nowego stada i poznaje nowych przyjaciół. Liczę, że szybko poczuje się jak w domu. Dziękuję z całego serca za pomoc w uratowaniu tej czarnej ośliczki. Marcysia jest tu z nami właśnie dzięki Wam!
Handlarz trzyma Marcysię w małej wiacie na terenie swojego gospodarstwa tak, żeby nie było jej widać z ulicy. To nie jest typowy handlarz, do którego przyjeżdżają całe transporty koni. On zajmuje się tym dodatkowo, i nie chce, aby ktoś z jego okolicy się o tym dowiedział. Dzwoni do mnie raz, na jakiś czas z informacją o koniach, czy osiołkach. Zajmuje się tym dorywczo i trzyma to w tajemnicy. Więc u niego konie stoją kilka dni i jeśli nikt ich nie kupi to zawozi je do rzeźnika.
Musiałem długo go prosić, żeby chociaż na moment wyprowadził Marcysię z wiaty. Widziałem, że jest zestresowana i pomyślałem, że chociaż krótki pobyt na zewnątrz i zjedzenie świeżej trawy pomogą jej się uspokoić. Niestety Marcysia musiała się bardzo bać bo nie zjadła nawet jednego źdźbła tylko z całych sił starała się wyrwać handlarzowi. Ciągała się w każdą stronę i chyba liczyła, że uda jej się stąd uciec, ale ten szybko przywiązał ją do wiaty. Może myślała, że gdzieś tam daleko znajdzie bezpieczne miejsce i ukryje się przed całym złem tego świata. Bo takie ośliczki jak Marcysia zdają sobie sprawę, gdy dzieje się coś niedobrego.
Niektóre z nich zamierają wtedy w bezruchu, ale Marcysia postanowiła walczyć. Tylko, że handlarz jest silniejszy i po kilku minutach odwiązał ją i szybko wprowadził do środka. Teraz Marcysia już nie ucieknie, a ja widzę tylko gasnącą nadzieję w jej oczach.
Z trudem odchodzę i pytam handlarza o dalsze losy Marcysi. Powiedział, że stoi u niego już 5 dni więc najwyższy czas wywieźć ją do rzeźnika. Na jutro zaplanowany jest transport, ale jeśli uda nam się zebrać zaliczkę dla Marcysi w wysokości 700 złotych to go odwoła i pozwoli nam zapłacić drugą część później. Znam tego handlarza i wiem, że nie da nam więcej czasu, nieważne jak długo będę błagał. Niestety to nie jest dobry czas na ratowanie zwierząt, ale może ktoś przejmie się losem biednej Marcysi? Mam taką nadzieję.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Loading...