Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
MAŚLANKA wyzdrowiała - dzięki Wam mogliśmy spokojni opłacić rachunki za jej leczenie teraz POZDRAWIA Z NOWEGO DOMU!
Maślanka trafiła do nowego domu na początku lutego.
Początkowo była bardzo nieśmiała i często się ukrywała dlatego dostała nowe imię – Norka. Trochę to trwało, zanim rezydentka - Biedronka zdołała ją zaakceptować. Teraz są jednak nierozłączne. Trudno zrobić im ładne wspólne zdjęcie, gdyż zazwyczaj są w ruchu – bawią się lub Biedroneczka wylizuje małą.
Norka jest łobuziarą, zaczepia Biedronkę a gdy ta ma już dosyć, nie przepuści żadnej piłeczce, myszce czy papierkom – wszystko nadaje się do zabawy! Wygląda na to, że Noreczka jest bardzo szczęśliwa w nowym domu
Było tuż przed Świętami… Wolontariuszka Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego zawiozła do adopcji swojego tymczasowego podopiecznego. W drodze powrotnej zabrała dwie dzikie kotki z lecznicy, by po leczeniu odwieźć je w miejsce bytowania, gdy nagle otrzymała telefon, że w Redzie (pod Gdynią) na prywatnej posesji jest maleńki kociak, który bardzo źle wygląda.
Wolontariuszka miała jeszcze po drodze odebrać zamówione prezenty świąteczne, ogarnąć jakieś zakupy… Nacieszyć się chwilą bez tymczasów z własnymi kotami, dopieścić je, podarować im więcej czasu. Nic z tego. Przecież nie można zostawić kociaka w potrzebie. Próba odłowienia malucha zakończyła się niepowodzeniem. Kociak, pomimo ciężkiego stanu, zwiał w gęste tuje. Przeczesywanie ich z latarką również na niewiele się zdało. Zrezygnowana wolontariuszka wróciła do domu, uprzednio prosząc właścicieli posesji o umieszczenie w zostawionym transporterku butelki z ciepłą wodą.
Nadzieja, że kocie powróci szukać ciepłego schronienia, okazała się strzałem w dziesiątkę. Rano otrzymała telefon, że maluch siedzi w środku. Nie bacząc na święta, prezenty, zakupy, wolontariuszka pojechała czym prędzej po kocię i zawiozła do zaprzyjaźnionej lecznicy. Tam okazało się, że maleństwo jest dziewczynką, bardzo zapchloną, odwodnioną, wycieńczoną, z kocim katarem, masą robali i potworną biegunką.
Koteczce udało się pobrać krew, nawodnić, podać leki, preparaty przeciwpasożytnicze, jednak nie udało się zatrzymać biegunki. Maślanka (bo tak ją nazwaliśmy) dopiero po tygodniu walki samodzelnie udała się do kuwety. Przez kilka dni oddawała mocz i kał pod siebie. Tylko dzięki całodobowej opiece pani doktor ze szpitalika, w którym Maślanka została na leczeniu stacjonarnym, przetrwała ten najgorszy dla niej czas.
Koszt leczenia przekroczył 1000 zł, do tego dochodzą koszty szczepień i suplementów wzmacniających odporność. Maślanka w domu tymczasowym jest przygotowywana do adopcji. Bardzo prosimy o wsparcie dla tej dzielnej koteczki.
Loading...