Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Proszę Państwa! W naszym kraju jest ponad 5 milionów kotów, które mieszkają w domach. Takich, jak ja Mechatek, Niutka czy Leeloo adoptowana w październiku z KOTERII. A ile jest bezdomnych - nie wie nikt, ale pewnie jeszcze więcej...
Koty bezdomne nie mają swojego domu i zima jest dla nich straszna. A każdego roku ich przybywa, ponieważ nie są wysterylizowane i się rozmnażają. Więc trzeba im pomagać na wszystkie możliwe sposoby.
Istnieją od tego specjalne organizacje, składające się z ludzi, którzy mają dobre serduszka i najpierw wyłapują koty z ulicy, potem je sterylizują, a na koniec szukają im domów i odpowiednich ludzi. I taką organizacją jest na przykład warszawska KOTERIA, skąd się wzięła nasza Leeloo i takie organizacje należy wspierać, ponieważ robią kawał dobrej roboty.
KOTERIA robi to na kilka sposobów:
Problem pojawia się, kiedy pomocy potrzebuje sama organizacja. A tak właśnie jest z KOTERIĄ. Ze względu na brak funduszy KOTERIA musiała ograniczyć działanie Ośrodka, zrezygnować z drugiego lekarza weterynarii, a także ograniczyć bezpłatne sterylizacje kotów wolno żyjących.
Tak nie powinno być, proszę Państwa! Zwłaszcza, że znowu idzie zima, a zima to najgorszy czas dla kotów. Ale zima to jest też wielka okazja do empatii i pomagania. Jak komuś jest trudno wyobrazić sobie te wszystkie miliony miejskich, wolno żyjących i bezdomnych kotów, bo przecież jest ich bardzo dużo i mogą się w wyobraźni nie zmieścić, to niech sobie wyobrazi mnie Mechatka albo Leeloo na zimnej ulicy. I wtedy już będzie wiedział, co robić, jeśli ma dobre serduszko.
Liczy się każdy wpłacony grosik. Bo z takich grosików może się uzbierać kwota, która ma wielką moc. W końcu każdy worek kociej karmy składa się z wielu małych chrupków. Więc jak każdy z Państwa ufunduje chociaż jednego chrupka, to uda się razem zebrać naprawdę WIELKI worek.
Ja Mechatek, zapraszam ludzi o dobrych serduszkach do pomagania KOTERII i marznącym kotom, które mieszkają na ulicy. Chchchrrr!