Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Lucynka umarła przytulona do swojej opiekunki. Zapamiętamy ją właśnie taką. Wylegującą się pod kocykiem i chrapiącą. Już nic nigdy Cię nie zaboli kochana kruszyneczko...
Byłeś na każde moje zawołanie. Wtulałam się w Ciebie kiedy mnie potrzebowałeś. Kochałam i wpatrzona w Ciebie jak w obrazek spojrzeniem i gestami wyznawałam miłość i obiecywałam, że będę Ci wierna aż do końca. Spędzaliśmy razem wspaniałe chwile, pełne radości, spacerów, na które razem chodziliśmy. Przytulałeś mnie do swojego serca i głaskałeś po głowie. Czułam się tak szczęśliwa i tak bezpieczna.
Starość i choroba przyszła niespodziewanie. Próbowałam sygnalizować, że coś jest nie tak. Jednak nie rozumiałeś co mam Ci do przekazania i mówiłeś: „Będzie dobrze.” Kłamałeś. Ale ja wpatrzona w Ciebie nie wierzyłam. Jestem tylko psem.
Zęby zaczęły mi się psuć. Udawałeś, że nie czujesz zapachu zgnilizny wydobywającego się z mojego pyszczka. Nie przyszło Ci na myśl, że moje zęby bolą dokładnie jak Twoje. Podczas kiedy Ty byłeś stałym bywalcem u dentysty ja cierpiałam w milczeniu.
Cieszyłeś się, gdy często zachodziłam w ciążę. Z kimkolwiek. Rodziłam prawie co cieczkę. Byłam dobrą matką a Ty rozdawałeś moje dzieci temu, kto się zgłosił. W wyniku braku sterylizacji na moich listwach mlecznych zaczęły pojawiać się guzy. Zbagatelizowałeś sprawę. Cierpiałam, ale cierpienia nie okazywałam. Słyszałam tylko „Pies się wyliże”, a tak wcale nie było. Guzy zrobiły się ogromne, niektóre pękły.
Pękły tak samo jak Twoja miłość do mnie. Porzuciłeś mnie, wyrzuciłeś na ulicę jak śmiecia. Nie radziłam sobie. Czas częściowo odebrał mi słuch. Z dnia na dzień byłam coraz bardziej głodna. Nie umiałam zdobyć pożywienia. Słabłam, chudłam. Szukałam pomocy, jednak jej nie otrzymywałam. Przeszkadzałam innym ludziom, którzy przepędzali mnie ze swoich posesji. Byłam tak bardzo nieszczęśliwa i tak bardzo potrzebowałam pomocy….
Pomoc przyszła właściwie w ostatniej chwili. Pochyliła się nade mną dobra dusza, która znalazła wycieńczoną na ulicy. Gryzłam z bólu. Pęknięty guz dawał się ostro we znaki.
Trafiłam pod opiekę fundacji Mikropsy, gdzie natychmiast zostałam umieszczona w szpitalu. Po doprowadzeniu mnie do stanu używalności poddano pierwszej operacji. Wycięto całą listwę mleczną i natychmiast wysterylizowano.
Po miesiącu poddano mnie kolejnej operacji, w trakcie której usunięto kolejną listwę mleczną i obrzydliwe, ogromne guzy.
W międzyczasie odwiedziłam internistę, kardiologa, okulistę. Przeszłam kompleksowe badania adekwatne do mojego wieku i wieloletnich zaniedbań.
Przede mną kolejny zabieg czyszczenia zębów. Za chwilę. Na ten moment mogę powiedzieć jedno – zdrowie to podstawa. Zarówno fizyczne jak i psychiczne. Odmłodniałam już o kilka lat. Prawie nic mnie nie boli. Uwielbiam jeść, uwielbiam przytulać się do mojej opiekunki. Uwielbiam spać, uwielbiam też spacery.
Martwi mnie jednak dług, który pozostawiłam w lecznicach. Na kwotę ponad 2 800 złotych. Pomóżcie mi w pełni odzyskać zdrowie i opłacić zaległe faktury, które ciążą na fundacji i wstrzymują pomoc innym, takim jak ja.
Loading...