Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Drodzy Państwo, wydarzył się cud. Chcę z całego serca podziękować Wam wszystkim, którzy wsparliście uratowanie tych dwóch niewinnych i nieszczęśliwych istot. Wiem, że nie każdy z Was mógł pomóc finansowo, ale jestem wdzięczny za każdą pomoc jakiej udzieliliście, również przez rozesłanie mojej prośby do znajomych czy przez słowa wsparcia jakie od Was dostałem.
A szczególnie dziękuję tym spośród Was, którzy mogli pomóc finansowo. Są wśród Was osoby o wielkim sercu i współczuciu. Dzięki temu w ciągu kilku godzin Mikuś i jego mama Malinka otrzymali pomoc, która wystarczyła nie tylko na zapłacenie zaliczki, ale i całej potrzebnej kwoty! Pieniędzy wystarczy też na transport i na wizytę weterynarza. Jednak cuda się zdarzają! Dałem już pieniądze handlarzowi i dopilnowałem, żeby Mikuś z mamusią byli już razem. I organizuję transport, żeby jak najszybciej zabrać ich od handlarza do nas.
Drodzy Państwo, dziękuję z całego serca. Pozdrawiam Was bardzo gorąco
Rżenie, krzyki i przekleństwa dochodzące z szopy zaalarmowały mnie, kiedy tylko wysiadłem z samochodu u handlarza. Od razu wiedziałem, że nie będzie miło. Ale nie przypuszczałem, że aż tak.
Maleńki źrebaczek. Nie wiem, ile może mieć, ale na pewno jest młodziutki. Chowa się za mamą, jak najdalej od złego człowieka z liną. Ratuj, mamusiu, ratuj mnie…
Przerażona kucka za wszelką cenę próbuje osłonić źrebaczka swoim ciałem. Sama najchętniej schowałaby się jak najdalej przed złym człowiekiem, ale teraz najważniejszy jest Mikuś, syneczek. Zły człowiek nie może go zabrać! Nie może go dotknąć! Malinka nie wie, co się stanie, gdy człowiek zbliży się do jej maleńkiego synka. Ale wie, że to będzie coś strasznego. Nie może do tego dopuścić, nie może, nie może…!
Zły człowiek jest szybki. Ma wprawę. Na szyi Mikusia zaciska się pętla z liny. Zły człowiek ciągnie a Mikuś całym sobą wie, że jeśli zabiorą go od mamy, to będzie koniec. Więc walczy z całej siły swojego maleńkiego, źrebięcego ciałka. Mama też walczy, chce dosięgnąć człowieka, ale lina trzyma ją bezlitośnie na uwięzi.
Zły człowiek jest silny. Daje sobie radę z malutkim Mikusiem. Wyciąga go z szopy i przy dźwięku przekleństw dalej ciągnie przez podwórko.
A ja mam cały czas w uszach przeraźliwe rżenie Malinki i odpowiadające jej, coraz dalsze i cichsze rżenie Mikusia.
Dziś Mikuś ma jechać do rzeźni. A Malinka jutro. Nie wiem, kto wymyślił ten nowy system, żeby źrebaki wieźć osobno od matek. Podobno jest łatwiej. Tam na miejscu, w rzeźni. Mniej walki i zamieszania.
Handlarz nie chce rozmawiać o odwołaniu transportu, wszystko ma już dogadane. W ogóle nie chce dziś ze mną rozmawiać. Ale ja wiem, że jeśli się poddam, nigdy nie zapomnę tego rozpaczliwego wołania matki do dziecka i dziecka do matki.
Mam trochę pieniędzy ze sobą. Miały być na opłacenie rachunku od weterynarza. Ale trudno, weterynarz poczeka.
Widok gotówki pomaga. Handlarz bierze 1000 złotych i zgadza się czekać do wieczora na kolejne 2000 złotych.
Za tą rodzinkę będziemy musieli zapłacić 6500 złotych. Bardzo Was proszę o pomoc w ich ratowaniu!
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Loading...